USZKODZENIA MROZOWE DRZEW I KRZEWÓW

    Miniona zima na długo pozostanie w pamięci szkółkarzy, a jeszcze na dłużej — właścicieli ogrodów z dendrologicznymi ciekawostkami. W wielu miejscach, w zależności od rejonu Polski, temperatura przy gruncie spadała, i to kilkakrotnie, do –30oC, a miejscami nawet do –36oC. Na dodatek okres, w którym panowały silne mrozy, okazał się wyjątkowo długi i trwał do marca. Sytuację ratowała gruba pokrywa śnieżna, która w trakcie mrozów zalegała w dużej części kraju. Była to jednak zima "typowa". Mrozy przyszły w okresie, gdy rośliny były w pełni zahartowane, a zmiany temperatury następowały na ogół stopniowo i nie działały szokowo, zaś śnieg zabezpieczał korzenie drzew i krzewów oraz rośliny w pojemnikach, odpowiednio przed zimą złożone i okryte. W produkcji uszkodzenia mrozowe wystapiły przede wszystkim tam, gdzie szkółkę założono w miejscu, w którym następuje inwersja temperatury (tunel postawiono na terenie zmrozowiska).


    Przykłady uszkodzeń



    Po minionej zimie zbrązowiały cyprysiki Lawsona, wierzchołki karłowych odmian żywotnika wschodniego, igły niektórych okazów jodeł kalifornijskich oraz wrażliwszych odmian cisów.


    Uszkodzenia są jednak widoczne przede wszystkim wśród zimozielonych gatunków liściastych. W rejonie Krakowa zmarzły do granicy śniegu ogniki, laurowiśnie (fot. 1), głogowniki Frazera (czemu trudno się dziwić), a także wrażliwsze na niską temperatuę różaneczniki (fot. 2), irgi i berberysy. Przemarzły także (w kwietniu osypywały się z nich liście) bluszcze i zimozielone trzmieliny (fot. 3) oraz mahonie. Spore uszkodzenia — w zależności od stanowiska — są na ostrokrzewach Messerve (fot. 4), zwłaszcza na odmianach żeńskich.



    Fot. 1. Przemarznięte do granicy śniegu pędy laurowiśni wschodniej 'Otto Luiken’



    Fot. 2. Podobnie przemarznięty Rhododendron discolor



    Fot. 3. Trzmielina Fortune’a 'Emmerald Gaiety’ po zimie 2005/2006



    Fot. 4. Ilex x messervae — uszkodzony pęd i liście


    Spośród roślin sezonowo zielonych słabe uszkodzenia ubiegłorocznych pędów wykazują (niektóre) klony palmowe, zaś prawie całkowicie przemarzły do granicy śniegu odmiany róż okrywowych i pnących. Efekty działania mrozu wystąpiły także na słabo rosnących czerwonolistnych odmianach berberysów mieszańcowego pochodzenia (np. Berberis x media ’Red Jewel’).


    Odmianowe oczary właściwie wykształciły kwiaty tylko na gałęziach, które pozostały pod śniegiem (fot. 5), chociaż w pełni rozwinął je (w mojej podkrakowskiej kolekcji, gdzie najniższa temperatura zimą 2005/2006 wyniosła –280C) na wysokości około 2 m (!) Hamamelis x intermedia ’Feuerzauber’. Hortensje ogrodowe przemarzły nie tylko do śniegu, którego pokrywa miała grubość ok. 40 cm, lecz do samej ziemi. Jedynie hortensja piłkowana (Hydrangea macrophylla var. serrata) 'Blue Bird’ wykazała większą odporność — żywe pąki przetrwały w śniegu (fot. 6).
    Kwiaty magnolii 'Susan’ na okazach z mojej kolekcji przeżyły i się rozwinęły. Natomiast na 25letnim krzewie odmiany 'Stellata Rosea’ działki okwiatu przetrwały nieuszkodzone, ale dno kwiatowe zbrązowiało i na początku kwietnia pąki już się nie powiększały (kwiaty przemarzły w 90%). Trochę lepiej przetrwały odmiany magnolii pośredniej. Kalina 'Eskimo’ przemarzła już dwa lata temu, a po tej zimie uszkodzone są także pąki i część pędów jednorocznych u, wydawałoby się, odpornej odmiany 'Aurora’ Viburnum carlesii. Azalie, w zależności od odmiany, wykazują różne uszkodzenia (przemarzła np. 'Irene Koster’).



    Fot. 5. Oczar — kwiaty rozwinęły się na pędzie, który znajdował się pod śniegiem



    Fot. 6. Hortensja piłkowana 'Blue Bird’ zachowała żywe pędy pod śniegiem


    Zmiany w doborze?



    Po ostatniej zimie szykuje się ponownie ogólnonarodowa szkółkarskodendrologiczna dyskusja o doborze roślin do warunków klimatycznych Polski. Zwolennicy wprowadzania za wszelką cenę nowinek (m.in. tych gatunków i odmian, które w tym roku przemarzły) wejdą w spór z ortodoksyjnymi dendrologami, którzy ze złośliwą satysfakcją będą mogli powiedzieć „A nie mówiłem(am)!”


    W sprzedaży znowu, oczywiście, pojawią się „marznące nowinki” — wyjęte z namiotów foliowych, w których przetrwały zimę. Rodzi się tylko pytanie, czy raz nabrani klienci, którzy uwierzyli w ocieplenie klimatu, powtórzą swoje zakupy? Czy decydenci wysupłają ze skromnych budżetów gminne pieniądze na zazielenienie naszego otoczenia, o co tak usilnie zabiega Związek Szkółkarzy Polskich?


    Widziałem już skutki kilku mroźnych zim i nigdy nie następowały po nich radykalne zmiany w doborze (raczej tylko przyhamowanie w produkcji, bo przemarzły mateczniki i „młodzież” w szkółkach). Wręcz przeciwnie — zawsze otwierały się szeroko wrota dla materiału sprowadzanego z Holandii…

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułBIAŁORUSKIE OSIĄGNIĘCIA CZ. II
    Następny artykułJESZCZE NIE SAN FRANCISCO…

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.