WIOSNA ZNOWU NASZA?

    Tegoroczna może i tak, ale nie wiadomo, jak będzie z następnymi. Na początku lat 90. Chiny kojarzyły się z dużą produkcją wieprzowiny, zbóż, koncentratu pomidorowego, ale z pewnością nie jabłek. Obecnie w tej ostatniej branży "Chińcyki trzymają się mocno", przy uwzględnieniu równowagi na światowym rynku jabłek chyba zbyt mocno. Produkcja tych owoców rozwija się w Chinach bardzo dynamicznie i wszystko wskazuje, że tak pozostanie.




























    Wedle danych opublikowanych w World Apple Report (w styczniu tego roku), światowa produkcja jabłek wzrośnie w najbliższej dekadzie z około 60 mln do ponad 83 mln ton. Różnicę, czyli 23 mln ton, w większości zawdzięczać możemy właśnie Chinom. W tym samym bowiem czasie produkcja jabłek w Chinach może wzrosnąć o 16 mln ton (z 22 mln do 38 mln ton). Jest więc o co się martwić, bo tempo wzrostu produkcji tych owoców będzie dwa razy większe, niż szybkość, z jaką rośnie liczba mieszkańców Ziemi. Obecnie Chiny mają słabo rozwiniętą bazę przechowalniczą i przemysł przetwórczy, a w sadach brakuje atrakcyjnych odmian, ale wszystko to może się zmienić w ciągu kilku lat. Już obecnie chińskie jabłka liczą się coraz bardziej na rynku rosyjskim, szczególnie w azjatyckiej części tego kraju. Warto zaś przypomnieć, że na Syberię docierają również jabłka z Polski.
    W omawianym raporcie znalazły się również prognozy dotyczące struktury odmianowej produkcji jabłek na świecie — w 2010 roku dominujące pozostaną nadal 'Red Delicious’ (prawie 18% udział w światowej produkcji) oraz 'Golden Delicious’ (około 17%). Na trzecim miejscu znajdą się sporty 'Gali’ (około 8,6%), potem 'Fuji’ (około 6,1%), 'Granny Smith’ (około 6%), 'Jonagold’ (4%) oraz 'Jonagored’ (1%). Ciekawe, że o ponad 20% prognozowany jest wzrost produkcji 'Idareda’, który (z 3,8% udziałem) ma zająć siódme miejsce. Również inna „polska” odmiana przeżywa, jak się wydaje, renesans — produkcja 'Cortlanda’ ma wzrosnąć aż o 28%, chociaż jego udział w światowej podaży niewiele przekroczy 1%. Jeśli sprawdzą się te prognozy, będzie to ponad 800 000 ton 'Cortlanda’, z tego spora część będzie zapewne pochodzić z Polski. Czyżby więc czekał nas powrót do starych, sprawdzonych odmian i wzrost polskich szans na światowych rynkach?
    Warto wspomnieć o jeszcze jednej ważnej informacji — w porcie w Petersburgu za dwa lata ma zostać uruchomiony nowoczesny terminal o możliwościach przeładunku przekraczających 1,3 mln ton owoców i warzyw rocznie. Ciekawe, jaka część tego towaru będzie pochodziła z Polski, skoro nasz eksport w tamtym kierunku odbywa się głównie „chałupniczymi” metodami — samochodami osobowymi oraz mikrobusami.



    Cieplej i przyjemniej…
    …było nie tylko dlatego, że początek kwietnia był zdecydowanie wiosenny. Posiadacze chłodni — KA, ale i zwykłych — są zadowoleni jeszcze z innego powodu. To oni właśnie twierdzą, że „wiosna nasza” i mają powody do zadowolenia. Wzrost hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim obserwowałem już w styczniu i lutym, ale dopiero później tendencja ta stała się wyraźniejsza. W lutym notowania jabłek były średnio o 8 groszy za kilogram wyższe niż w styczniu, w marcu o 12 groszy, zaś w kwietniu o 24 grosze. Kwietniowe ceny hurtowe wzrosły w stosunku do tych z marca o 22%, a detaliczne również nadrobiły marcowe zaległości, bo ich przyrost wyniósł 27%. Można więc mówić o ożywieniu, tym bardziej, że wyższym notowaniom towarzyszył również wzrost popytu na rynku krajowym. Jabłka można było dobrze sprzedać zarówno w Warszawie, jak i Białymstoku czy Szczecinie.







    DYNAMIKA HURTOWYCH CEN JABŁEK NA RYNKU WARSZAWSKIM W SEZONACH 1999/2000 I 2000/20001


    Sadownicy twierdzili, że będzie jeszcze lepiej, chociaż nie brakowało i takich, którzy uważali, że owoce trzeba sprzedawać już w kwietniu i nie czekać dłużej. Właścicielom chłodni nie przeszkadzała nawet różnica cen pomiędzy listopadem a kwietniem wynosząca zaledwie 0,43 zł/kg. Przyjmując zatem (za profesorem Makoszem), że koszt przechowania kilograma jabłek może już w tym okresie wynosić około 30–35 groszy, trzeba stwierdzić, że zysk jest symboliczny. Nie pierwszy to już rok, kiedy na chłodni „zarabia” się tylko w tym sensie, że wiosną można bez kłopotu sprzedać owoce dobrej jakości. Wiele wskazuje na to, że trzeba się do tego przyzwyczaić.
    W tym sezonie niekwestionowanym odmianowym liderem jest 'Ligol’. Podaż tych jabłek nadal nie zaspokaja popytu, a dodatkowo warunki pogodowe okazały się dla tej odmiany na tyle sprzyjające, że owoce są wyjątkowo smaczne. Trzeba jednak dodać, że zachowują smak tylko wtedy, kiedy są dobrze wybarwione. W przeciwnym razie są ” trawiaste”. Bardzo ceniony na rynku jest także 'Rubin’, ale i jego nadal brakuje. Wysokie ceny osiągają ładne (czyli dobrze przerzedzane) 'Gala’ i 'Elise’. Dotyczy to również 'Šampiona’ i 'Jonagoldów’, ale jedynie owoców bardzo dobrej jakości, gdyż za te brzydsze można otrzymać tyle, co za 'Cortlanda’ czy 'Lobo’. A z jakością mogą być kłopoty, bo właściciele chłodni sygnalizują, że w tym sezonie u wielu z nich 'Šampion’ przechował się źle i jabłka są pomarszczone. Prawdopodobnie zostały zbyt późno zebrane.







    WYSOKOŚĆ ORAZ DYNAMIKA ŚREDNICH CEN OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM – KWIECIEŃ 2001/KWIECIEŃ 2000: * – współczynnik konkurencyjności cenowej (ceny jabłek importowanych/ceny jabłek krajowych), x) – odmiany: 'Red Delicious’. 'Golden Delicious’, 'Granny Smith’


    Osobna historia (prawie niespodzianka) to sytuacja z 'Glosterem’. Jego owoce najlepszej jakości (z chłodni) osiągają nawet ceny Jonagoldów czy 'Šampiona’. Powodów jest kilka. Jabłek 'Glostera’ brakuje, a w zwykłych przechowalniach wiele przejrzało i trzeba je było sprzedać jako przemysłowe. Jabłek tej odmiany poszukiwali też eksporterzy, bo mała była podaż 'Idareda’.
    Na początku kwietnia ceny eksportowe były przeciętne — 0,7 zł/kg jabłek o średnicy powyżej 7 cm. Utrzymywało się zainteresowanie polskimi jabłkami. Problem jednak w tym, że ostatnio nie ma możliwości wwiezienia ich na Białoruś (z powodu barier administracyjnych). Jeżeli taki stan potrwa dłużej, może się odbić na rozmiarach naszego eksportu jabłek na Wschód — Białoruś kupuje ich około 50 000 ton rocznie.
    Na rynku krajowym od kilku miesięcy rosną ceny owoców południowych (w porównaniu z notowaniami z ubiegłego sezonu) — bananów i cytrusów. Polskie jabłka są stale tańsze niż przed rokiem, więc taka sytuacja poprawia ich konkurencyjność oraz pozycję na rynku. Są jednak i mniej pozytywne sygnały. Ostatnio pojawiły się bowiem na rynku spore ilości gruszek z Argentyny. W detalu kosztują 5 zł/kg, podczas gdy krajowa 'Konferencja’ i 'Lukasówka’ — 6 zł/kg. Już w marcu pojawiły się hiszpańskie truskawki, w kwietniu było ich znacznie więcej. Są już na rynku od paru lat i mają wśród klientów ustaloną opinię — ładne, ale bez smaku. Nie ukrywam, że piszę o tym nie bez zadowolenia. Polskie truskawki, nawet mrożone, zachowują część smaku i aromatu. Byłyby atrakcją nawet na hiszpańskim rynku. Ale musimy się nauczyć lepiej je sprzedawać.



    Na rynku szkółkarskim…
    …wiosna stwarza ostatnią możliwość sprzedaży tego, co pozostało po jesieni. Szkółkarska jesień była w tym sezonie kiepska, więc i wiosna nie jest lepsza. Odwirusowaną podkładkę dla jabłoni (najczęściej P 60, M 26 albo M 9) można było kupić za 30 groszy, jednoroczne drzewko za 2 zł, a dwuletnie z jednoroczną koronką za 4 zł. Największym zainteresowaniem cieszył się 'Idared’, ale drzewek tej odmiany praktycznie nie było. W wielu szkółkach zaokulizowano jej podobno nawet po kilkadziesiąt tysięcy sztuk. Za jednoroczne drzewko 'Glostera’ można było dostać 4 zł (z powodów, o których piszę powyżej), ale są i sadownicy gotowi zapłacić za dwuletnie holenderskie drzewka 'Elise’ po 8 zł. Jonagoldy nadal nie idą. Wielu szkółkarzy stoi więc przed realną perspektywą spalenia materiału, który nie znalazł nabywców.



    W sadach…
    …jest już po wiosennym cięciu i wszyscy zaczynają się zastanawiać, co będzie z parchem. Sadownicy podkreślają, że długa i ciepła jesień stworzyła bardzo dobre warunki dla przezimowania grzyba wywołującego tę chorobę. Pierwszy zabieg trzeba będzie w tym roku przeprowadzić wcześniej niż zwykle, jego „przespanie” może mieć fatalne konsekwencje. Mazowieccy sadownicy przewidywali, że jeżeli pogoda się utrzyma, to znowu trzeba będzie opryskiwać w Wielkim Tygodniu.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułWYSTAWA ”ZIELEŃ TO ŻYCIE” JUŻ WKRÓTCE!
    Następny artykułCENY ŚRODKÓW PRODUKCJI W 2000 ROKU

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.