Rozpoczynał skromnie. Jako młody ogrodnik w trudnych latach 40. i 50. ubiegłego wieku zdobywał doświadczenie m.in. w znanych niemieckich firmach Tima i Brunsa. W tej ostatniej
w 1950 r. kupił 50 krzewów — 40 odmian różaneczników wielkokwiatowych oraz 10 odmian azalii — i przywiózł je do szkółki swojego ojca w Barmstedt, w Szlezwiku-Holsztynie. Już w czasie pierwszych zim przemarzły jednak odmiany, które miały stanowić bazę dla planowanych przez H. Hachmanna prac hodowlanych. Potraktował to jako wskazówkę do poszukiwania własnych mieszańców, które, obok walorów dekoracyjnych, miałyby większą wytrzymałość na warunki klimatu północnych Niemiec. Wprowadził wtedy do hodowli odmiany pochodzące z firmy Seidl z Grungrabchen koło Drezna, wykorzystując ich wartościową pulę genów, w tym dużej odporności na mróz.
Rezultaty pierwszych krzyżowań, na bazie starych i odpornych „fioletowych” taksonów, były skromne, a zarazem dalekie od oczekiwań hodowcy. Niezrażony porażkami, korzystając z porad Wilchelma Kordesa — hodowcy róż — zmienił program swoich prac i zwielokrotnił liczbę corocznych krzyżowań. Spośród tysięcy otrzymanych siewek z uporem selekcjonował te najlepsze.
W 1962 roku sprowadził z Wielkiej Brytanii różanecznik jakuszimański 'Koichiro Wada’, który wykorzystał do wielu krzyżówek. To był przełomowy etap prac hodowlanych, wiodący do uzyskania cennych, słynnych hachmannowskich mieszańców R. yakushimanum cieszących się ogromną popularnością. Godząc pracę w typowej szkółce z działalnością hodowcy zajmował się krzyżowaniem, selekcją oraz prowadzeniem obserwacji w godzinach porannych i wieczornych, a także w weekendy. Jego determinacja, wielka wytrwałość, gromadzona przez lata wiedza i zmysł hodowcy przynosiły z upływem lat coraz lepsze wyniki. Ale trzeba było na nie długo czekać — od czasu krzyżowania do powstania odmiany i wprowadzenia jej do handlu upływa zwykle 15–18 lat.
Nie w pełni zadowolony wciąż udoskonalał swoje odmiany. Pierwsze „jaskółki” pojawiły się pod koniec lat siedemdziesiątych prawdziwe sukcesy przyszły jednak dopiero w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. W swojej, trwającej 50 lat pracy hodowlanej, wykonał około 5000 krzyżowań, z których wyprowadził mniej więcej 400 nowych odmian różaneczników wielkokwiatowych, drobnokwiatowych, azalii. Wszystkim miłośnikom tych roślin znane są takie perły, jak choćby 'Blurettia’, 'Fantastica’, 'Hachmann’s Feuerschein’, 'Hachmann’s Charmant’, 'Maruschka’, 'Satomi’. Spod jego ręki wyszły także wspaniałe pięciorniki (’Goldstar’, 'Goldtepppich’ i 'Hachmann Gigant’), a także odmiany innych krzewów ozdobnych.
Hans Hachmann przywiązywał ogromną wagę do szeroko pojętej edukacji i przybliżania wiedzy o różanecznikach. Pierwsza oferta (12-kartkowa!) jego firmy ukazała się w 1979 roku. Ostatni katalog, który ilustrują setki fotografii zrobionych przez samego hodowcę, można traktować jako różanecznikową encyklopedię. Był człowiekiem skromnym, otwartym, chętnie dzielącym się własnymi doświadczeniami hodowlanymi, o czym mogłem się przekonać osobiście.
Wiele odbywających się w ostatnim dwudziestoleciu wystaw ogrodniczych przynosiło mu dowody uznania, sławę oraz kolejne medale, których łącznie zgromadził ponad 250 — 163 złotych, 79 srebrnych i 12 brązowych. Najcenniejszy, bo świadczący o światowym uznaniu, był dla niego złoty medal Amerykańskiego Towarzystwa Różanecznikowego (Gold Medal Award of American Rhododendron Society). Otrzymał też, jako pierwszy zagraniczny hodowca, angielskie wyróżnienie — Loder Rhododendron Cup.
Od redakcji: Hans Hachmann znalazł uznanie i zaskarbił sobie sympatię nie tylko polskich naukowców, którzy mieli okazję go poznać i z nim współpracować, ale również naszych szkółkarzy. Oto jak, między innymi, wspomina tego hodowcę Jan Grąbczewski.
Osiągnięcia Hansa Hachmanna są powszechne i nieprzemijające. Dla nas Polaków godny zapamiętania jest stosunek zarówno Jego, jak i Jego Małżonki do nas, którzy po otwarciu żelaznej kurtyny „pielgrzymowaliśmy” do RFN i Holandii po materiał wyjściowy do produkcji i po naukę. Hans Hachmann zawsze znajdował czas, aby pokazać nam swe osiągnięcia, porozmawiać, udzielić rad. Był jednocześnie niezwykle skromny. Myślę, że oprócz tego, co osiągnął w hodowli, Jego życiowym sukcesem było przekazanie gospodarstwa w ręce syna Holgera, który wiele cech przejął po swym Ojcu.