Dlaczego (też) jagoda kamczacka?

O odpowiedź na tak asekuracyjnie sformułowane pytanie poprosiłem Tadeusza Kusibaba – właściciela gospodarstwa ogrodniczego i laboratorium in vitro. Z różną intensywnością, ale zawsze, firma zajmowała się produkcją materiału szkółkarskiego gatunków sadowniczych – w ostatnich latach przede wszystkim borówki wysokiej. W kręgu zainteresowań pojawiły się niedawno także dereń jadalny, malina, jeżyna wielkoowocowa i właśnie jagoda kamczacka (Lonicera caerulea L. var. kamtschatica).

– Najpierw może, dlaczego w ogóle Lonicera (suchodrzew, wiciokrzew, jagoda kamczacka – w naszej literaturze ogrodniczej używa się wszystkich tych określeń zamiennie)?
Tadeusz Kusibab: A dlatego, że warto! Warto nie tylko  zwrócić uwagę na tę roślinę, w moim przekonaniu naprawdę warto się nią zająć! I to nie jedynie amatorsko, lecz także  profesjonalnie. Powodów jest kilka. Po pierwsze, jagoda kamczacka może być na naszym rynku (bo na stołach amatorów już bywa) pierwszym rodzimym owocem w sezonie  – w dodatku powszechnie dostępnym. Jej owoce dojrzewają nie tylko przed truskawkami, lecz także przed coraz rzadziej uprawianym agrestem.

Po drugie, owoce jagody kamczackiej przewyższają znacząco owoce wszystkich dotychczasowych liderów rankingów prozdrowotnościowych. Kanadyjczycy, którzy do uprawy tego gatunku już się przekonali, dysponują wynikami badań, w których ich Haskap berry (syn. Blue Honeysuckle, czyli jagoda kamczacka) pod  względem walorów zdrowotnych bije na głowę borówkę  wysoką, czarną porzeczkę i inne gatunki jagodowe. Dla przykładu, poziom antyoksydantów mierzony wskaźnikiem ORAC (Oxygen Radical Absorbance Capacity) – u tego gatunku wynosi powyżej 240, u borówki wysokiej – 160, u czerwonych  winogron odmian stołowych – 130, u truskawek i malin – 60. Różnice w zawartości flawonoidów są jeszcze wyższe (w μmol/g): jagoda kamczacka – 270 (ale nie wszystkie odmiany), podczas gdy w przypadku borówki wysokiej jest to 100, a u truskawek, malin czy winogron – 50. Dla nieustająco rozszerzającego się grona konsumentów przywiązujących coraz więcej uwagi do kwestii zdrowego stylu życia nasze sadownictwo ma zatem idealną propozycję.
 
– Co zatem powinni o tym gatunku wiedzieć producenci?
– Rośliny jagody kamczackiej znoszą mrozy do –46°C (na zachodniej Syberii przetrwały bez szwanku także –56°C!). To w kontynentalnym klimacie, kiedy zima jest zimą – bez huśtawki temperatury, odwilży, nawrotów. Naszych sadowników uspokoi zapewne następna informacja. Kanadyjczycy twierdzą ostrożnie, że otwarte kwiaty jagody kamczackiej znoszą wiosenne przymrozki do –7°C, Rosjanie zapewniają, że nawet –10°C. Krzewy nie są wybredne co do gleby: tolerują pH w zakresie 4,5 – 8. Jagoda kamczacka nie ma też specjalnych wymagań co do klimatu – na zachodniej Syberii radzi sobie znakomicie w terenie, gdzie okres bezprzymrozkowy trwa… 95–105 dni (od czerwca do końca sierpnia), roczna suma opadów wynosi 430 mm, pokrywa śniegu sięga 45–65 cm, średnia temperatura stycznia to –19,9°C (Suwałki – ok. –6,5°C).
 
– Jaki asortyment odmianowy jest obecnie dostępny?
– W sprzedaży są już nowe odmiany z co najmniej kilku ośrodków hodowlanych (Kanada, Rosja, Japonia). Od poprzednich korzystnie różnią się plennością (średnia wieloletnia to z reguły powyżej 8 t/ha), wielkością owoców (masa pojedynczej jagody 1–3 g) i ich smakiem (brak goryczki wyczuwanej u starszych kreacji). No i przede wszystkim jagody nie osypują się, więc uprawę Lonicery można w pełni zmechanizować.

– Jak każdy nowy w uprawie gatunek, jagoda kamczacka nie ma u nas wielu wrogów w postaci szkodników i raczej nie choruje. Czy sadownik może oczekiwać więcej?
 – Owszem, może – popytu na owoce tego gatunku. Jagoda kamczacka jest znana na rynkach Azji – Chin, Korei, Japonii (stąd, dokładniej z Wysp Kurylskich, pochodzi i od ludu Haskap – bardziej znanych jako Ajnowie – Kanadyjczycy wywiedli jej anglosaską nazwę), i Ameryki Północnej. Jest nie tylko znanym i pożądanym owocem spożywanym na świeżo, kandyzowanym, suszonym, przetwarzanym na dżemy, galaretki, żele, dodawanym do jogurtów i gum do żucia, lecz także cenionym produktem w medycynie tradycyjnej. Jak na początek – powinno wystarczyć…

– Pozostaje próba odpowiedzi na prowokacyjne „też” w tytule…
– Nasze sadownictwo nie ma zbyt wielu gatunków do dyspozycji. Uprawiamy jabłonie, po których długo, długo nic, a potem wiśnie, śliwy, grusze, czereśnie, trochę morel i brzoskwiń. Lista krzewów owocowych jest jeszcze krótsza, więc każda nowość jest warta uwagi. Od kilku lat obserwujemy ruch wokół kilku nie tyle nowych, co powracających gatunków – np. derenia jadalnego. Coraz więcej mówi się o świdośliwie, na „granicy wykrywalności” utrzymujemy w kraju uprawy bzu czarnego (na Lubelszczyźnie go widać…). Nie tylko jagoda kamczacka czeka na swoje pięć minut. Więc – ona też.

– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Piotr Grel


Charakterystykę odmian jagody kamczackiej przedstawimy w następnych numerach „Hasła Ogrodniczego”.

Artykuł pochodzi z numeru 10/2013 „Hasła Ogrodniczego”

Related Posts

None found

Poprzedni artykułSandomierscy sadownicy kończą zbiór jabłek
Następny artykułWiększy import jabłek w Rosji

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.