24. Spotkanie Sadownicze to już historia; jubileusz – za rok

W dniach 27-28 stycznia w Sandomierzu po raz 24 producenci owoców nie tylko z regionu sandomierskiego mieli okazję uczestniczyć w Spotkaniu Sadowniczym – czyli konferencji oraz towarzyszących jej targach środków produkcji i wystawie maszyn dla sadownictwa.

I z okazji tej tłumnie skorzystali – jak oceniają organizatorzy, halę widowiskowo-sportową przy ul. Patkowskiego odwiedziło blisko 1000 osób. Pierwszy dzień Spotkania poświęcony był tradycyjnie głównie jabłkom, drugiego dnia omawiano produkcję wiśni. Ale głównym tematem zarówno wystąpień konferencyjnych, jak i kuluarowych rozmów była produkcja owoców w czasie kryzysu branży, spowodowanego rosyjskim embargiem.

Gości powitał główny organizator spotkania, prezes wydawnictwa Plantpress Marek Kawalec.

Otwierający spotkanie jako gospodarz regionu starosta sandomierski Stanisław Masternak podkreślił, że sezon ten jest jednym z najtrudniejszych w historii sadownictwa w Polsce. – Każdy z was ma nadzieję, że to nie będzie trwać wiecznie. To czas próby – kontynuował Masternak. – Środowisko czuje potrzebę zrzeszania się, bo tylko poprzez grupy jest szansa obrony pozycji rynkowej. Stąd apel, by przestano traktować grupy tylko jako formacje biznesowe. One są przedłużeniem gospodarstw rolnych – kontynuował starosta.

Wicewojewoda świętokrzyski Paweł Olszak zwrócił uwagę na wkład, jaki Spotkania Sadownicze wnoszą w promocję regionu. Paweł Olszak wręczył również medal złoty za pracę w służbie państwowej – otrzymał go dr Janusz Suszyna, wykładowca, działacz społeczny i samorządowy, zaangażowany od lat w promocję m.in. winiarstwa w regionie Sandomierza. Janusz Suszyna prowadził tegoroczne Spotkanie.

Burmistrz Sandomierza Marek Bronkowski gratulując organizatorom frekwencji podkreślał, że Spotkania zasługują na inną oprawę – większą i obszerniejszą halę widowiskową, której w rejonie brak.

Marek Kawalec powitał uczestników SSS

Eksperci – nie tylko o kłopotach branży
Konferencja na 24. Spotkaniu Sadowniczym rozpoczęła się mocnym akcentem – od wykładu profesora Eberharda Makosza poświęconego sytuacji w polskim sadownictwie w warunkach rosyjskiego embarga.

Profesor Makosz jak zwykle trafnie i wprost opisał sytuację. – Najboleśniejszym skutkiem embarga są niskie ceny skupu jabłek w całej Europie. W porównaniu z rokiem 2013  ceny skupu  jabłek deserowych są niższe w krajach Zachodniej Europy o 0,20 – 0,25, a w Polsce o 0,13 – 0,18 eur/kg, zaś jabłek przemysłowych o 50% – spadły z 0,40 do 0,20 zł/kg. Ceny uzyskane za większość jabłek nie pokrywają kosztów produkcji. Na skutek niższych cen dochody producentów jabłek są niższe o 1,3 mld złotych. Wielu producentów będzie miało problemy z rozpoczęciem normalnej produkcji jabłek – opisał sytuację Makosz. Zdaniem eksperta, nawet jeśli Rosja zniesie embargo, produkcja i eksport jabłek będą inne niż do tej pory. „Zanim założysz sad, sprzedaj jabłka” – tym hasłem powinni kierować się dzisiaj sadownicy – najpierw więc analiza możliwości zbytu, potem inwestycje w produkcję. Zdaniem Makosza, przy sprzyjających warunkach pogodowych zbiory w naszym kraju wynieść mogą nawet 4,5 mln ton, z czego realnie zagospodarować można 3,5 mln ton, i to w warunkach zniesienia embarga. Należy więc zmniejszyć produkcję, zwłaszcza w sadach z niskim plonami i kiepską jakością jabłek i nieatrakcyjnych na rynku odmian. – Trzeba zakładać nowe sady, ale tylko takie, w których można zebrać ponad 50 ton z hektara jabłek wysokiej jakości i atrakcyjnych odmian – mówił ekspert.  Makosz podkreślił również, że aby sprostać nowym wymaganiom rynku krajowego, udział jabłek wysokiej jakości musi wynieść co najmniej 60%, rynku zagranicznego 80%, a nie jak obecnie 20-30%. Profesor radził również, by w nowych nasadzeniach myśleć głównie o  odmianach jednokolorowych. Mogą to być 'Red Jonaprince', czerwone sporty odmian 'Gala'oraz 'Golden Delicious Reinders', a z odmian dwukolorowych czerwone sporty odmian 'Sampion' i 'Ligol' oraz -według potrzeb – odmiany letnie.

Makosz zwrócił uwagę również na konieczność zrzeszania się producentów. Przy większych odległościach, bądź odbiorcach wymagających wielkich partii jabłek w krótkim czasie, będą potrzebne jednostki dysponujące około 100 tys. ton jabłek – podkreślił profesor.

E. Makosz poruszył również temat przy okazji embarga pomijany. – W naszym kraju kwitnie polsko-polska konkurencja, zarówno wśród pojedynczych producentów jabłek, jak i grup producentów. Na tym korzystają nabywcy naszych jabłek w kraju i zagranicą, obniżając ceny skupu – zwrócił uwagę ekspert.

Wystąpienie, w którym Makosz podkreślał, że „dobre czasy już się skończyły”, zakończył jednak inaczej: „Jestem umiarkowanym optymistą. Jest wyjątkowy popyt na jabłka w Europie, skorzystali konsumenci, stracili producenci. Może nie jest tak źle, jak się wydawało w  sierpniu”.

Profesor Eberhard Makosz mówił o zagospodarowaniu jabłek dziś i w przyszłości

Z wykładem Makosza korespondowało wystąpienie dr Grzegorza Klimka. Dr Klimek również zwracał uwagę na groźbę nadprodukcji jabłek i, jak powiedział, weryfikacji dokona rynek. Pozostaną na nim ci, którzy produkują najlepiej i najtaniej. G. Klimek zwrócił uwagę na to, że również w Polsce rosną koszty produkcji jabłek i musimy szukać sposobów ich obniżenia – głównie poprzez zwiększenie plonowania. Jak powiedział Klimek, ponad 53 proc. gospodarstw sadowniczych liczy poniżej 10 ha, a im mniejsze gospodarstwo, tym wyższe jednostkowe koszty produkcji; w zagłębiach sadowniczych zaś już dziś występuje niedobór ziemi. Dr Klimek mówił również o ekonomicznej opłacalności produkcji poszczególnych odmian jabłek. Część wystąpienia poświęcił również opłacalności produkcji truskawek i malin.

Wykład dr hab. Beaty Meszki, prof. nadzw. Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach poświęcony był parchowi jabłoni – obserwacjom i wnioskom z minionych sezonów. B. Meszka mówiła o przyczynach wzrastającego nasilenia tej najgroźniejszej choroby w polskich sadach jabłoniowych. Analizowała również skuteczność programów ochrony w  oparciu o różnego rodzaju grupy fungicydów. Omawiała skuteczność stosowania konwencjonalnej ochrony, ale również alternatywnych metod ograniczania populacji grzyba Venturia inaequalis w oparciu różnego rodzaju preparaty biologiczne oraz nawozy z „wartością dodaną”, wykazujące właściwości eliminowania tego zagrożenia.

Producenci – o środkach dla sadownictwa
Tradycyjnie już druga część pierwszego dnia konferencji należała do producentów środków produkcji sadowniczej, którzy przedstawiali nowe środki, technologie i rozwiązania dla sadownictwa. W imieniu firmy Arysta LifeScience o zastosowaniu laminaryny w ochronie roślin sadowniczych na przykładzie doświadczeń francuskich i belgijskich sadowników mówił Nicolas Crete z laboratoriów Goemar. BASF zaprosił do wygłoszenia wykładu Sebastiana Hauptmanna, doradcę sadowniczego z Niemiec – zaprezentował on nowości  w ochronie jabłoni przed parchem ze szczególnym uwzględnieniem nowego na polskim rynku preparatu Faban. O zastosowaniu w ochronie roślin sadowniczych preparatów z grupy Luna mówił Tomasz Gasparski z Bayer CropScience. Fontelis, nowy fungicyd w integrowanej ochronie sadów jabłoniowych zaprezentował Pawel Prokop z firmy DuPont. Preparaty do ochrony sadów firmy Syngenta zaprezentował Krzysztof Krupa; prelegent mówił również o programie Syngenta Fruit Quality Project’s. Dr Andrzej Grenda z firmy Yara mówił o nowej serii nawozów dolistnych KristaLeaf. Tomasz Chochorowski zaprezentował firmę Synthos Agro oraz omówił najważniejsze produkty firmy. Grzegorz Czerwiak prezentował zalety ciągników firmy Kubota. Kompleksowy program nawożenia sadów według Compo Expert omówił Jakub Lis.

Na zakończenie pierwszego dnia wykładów przedstawiciele firmy ProCam – Krzysztof Gasparski i Tomasz Sikora – wręczyli nagrody w konkursie SILTAC – otrzymali je autorzy najlepszych rymowanych sloganów reklamowych związanych z firmą i produktami ProCamu.

Podczas wykładów

Zdjęcia prelegentów zobaczyć można w galerii.

[NEW_PAGE]Dzień drugi – wiśnie
Drugi dzień Spotkania był w całości poświęcony wiśni – sadom tego gatunku sadzonym i prowadzonym z myślą o mechanicznym zbiorze owoców. Właśnie zbiór jest najkosztowniejszą i najbardziej pracochłonną, złożoną operacją, jaką uprawiający wiśnie sadownicy muszą co roku sprawnie przeprowadzić. Technologie mechanicznego zbioru są już dopracowane, sprawność maszyn wynosi około 90-95%, ich praca zastępuje około 200 pracowników.

Dyskusje na te tematy rozpoczęło wystąpienie dr Zbigniewa Bulera z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach. Zreferował on wyniki wieloletnich już badań przeprowadzanych w tej placówce a obejmujących obserwacje nad przydatnością uprawianych u nas i wprowadzanych do uprawy odmian do intensywnych sadów wiśniowych, modele tych sadów – rozstawy drzew, formowanie koron, wreszcie konstrukcję i udoskonalanie kombajnu do zbiorów owoców wiśni (oraz śliwek). W polskich warunkach klimatyczno-glebowych sady wiśniowe można zagęścić 3-6-krotnie (z 400-670 do 1250-1900 drzew/hektar). Przy rozstawie 3,5-4×1,5-2 m możliwy jest kombajnowy zbiór owoców. Dla wprowadzenia takiej maszyny drzewa wiśni muszą być prowadzone w formie przewodnikowej – pień powinien mieć 80-100 cm wysokości, a w spłaszczonej koronie pozostawia się tylko wyrastające z silnego przewodnika 1-3 letnie, obficie owocujące pędy. Są one sukcesywnie wycinane na krótkie czopy, nie utrudniające pracy kombajnu. Niezależnie od indywidualnych cech odmianowych, wszystkie uprawiane u nas – nawet najbardziej „wiotka” ‘Łutówka’ – da się wyprowadzić i utrzymać jako drzewko z silnie zaznaczonym  przewodnikiem.
 
Z podawanymi przez dra Z. Bulera wynikami korespondowały informacje zebrane przez Bogusława Długowolskiego ze Starostwa Powiatowego w Opatowie. Przypomniał on, że w regionie sandomierskim prace nad zmechanizowanym zbiorem wiśni z drzew formowanych specjalnie pod taką technologię pracowano już ponad 30 lat temu. Pionierem we wprowadzaniu takich rozwiązań był w latach 70-80-tych ubiegłego stulecia Mieczysław Gajewski, sadownik z Gołębiowa. Właśnie w tych latach Dania – liczący się wówczas w Europie producent wiśni – zrezygnowała ze zbioru ręcznego wykładającego ekonomiczny sens zajmowania się tam wiśniami.

Obserwacje M. Gajewskiego, a później coraz liczniejszych sadowników potwierdzały możliwość wyprowadzenia przewodnika wiśni (także ‘Łutówki’) na wysokość ponad 3,5 metra. Co prawda w regionie, gdzie uprawia się wiśnie na około 5,5 tys. hektarach intensywnych sadów tego gatunku przybywa, jednak ciągle wielu sadowników prowadzi swoje plantacje tradycyjnie ekstensywnie lub intensyfikując je popełnia wiele nawet rażących błędów. Ich „skorowidz” wraz z zaleceniami jak starać się je poprawić zajęło nie tylko sporo czasu podczas prelekcji B. Długowolskiego, ale także podczas  pokazu prowadzenia sadu pod kombajnowy zbiór wiśni u Pawła Ankurowskiego we Włostowie. Dyskusje nad szczegółami technologicznymi były tak gorące, że uczestnikom tego pokazu nie przeszkadzała ani temperatura bliska zeru stopni Celsjusza, ani silny, zimny wiatr.

Zmiana formy koron wiśni na przewodnikowe, spłaszczone może zmienić również efekty ochrony tego gatunku przed chorobami. Od strony technicznej będzie ona łatwiejsza – ciecz opryskowa łatwiej spenetruje takie korony, zagęszczenie drzew nie stworzy jakichś krytycznych zagrożeń. Natomiast nie da się zapomnieć, że – choć znikną spękania konarów w rozłamujących się koronach, to wrót dla infekcji przybędzie – na licznych krótkich czopach, z których mają wybijać nowe pędy. Sadownicy wyrażali na sali konferencyjnej obawy o możliwym nasileniu się  występowania srebrzystości liści. Z tymi obawami zgodziła się dr Agata Broniarek-Niemiec z IO w Skierniewicach. Maszynowy zbiór stwarza ryzyko infekcji poprzez liczne, drobne uszkodzenia pędów. Niedoświadczony operator otrząsarki może spowodować także zagrożenia na samym pniu uszkadzając go chwytakiem urządzenia otrząsającego. Wśród zagrożeń dla owoców wiśni dr A. Broniarek-Niemiec przypomniała o wykryciu w Polsce przypadków wystąpienia nowych patogenów sprawców powszechnej w sadach wiśniowych brunatnej zgnilizny drzew pestkowych. Do atakujących owoce gatunków z rodzaju Monilinia dołączyć mogą dwa nowe – M. fructicola oraz M. polystroma. Dbałość o kondycję drzew oraz wymóg wysokiej jakości owoców (także tych dla przetwórstwa – zwłaszcza na mrożenie) będzie wymagał od sadowników starannej ochrony sadu. Intensyfikacja tych upraw powinna pozwolić na zbilansowanie wyższych kosztów agrotechniki i ochrony roślin z przychodami ze sprzedaży owoców.

Spotkanie Sadownicze zakończyło się, jak już wspomniano wyżej, pokazem w sadzie. Tym razem sadowników zaproszono do sadu Pawła Ankurowskiego we Włostowie , gdzie przez Bogusław Długowolski (Starostwo Powiatowe w Opatowie) oraz Henryka Warsiński (sadownik, Słupia Nadbrzeżna-Kolonia).przeprowadzili pokaz formowania drzew wiśni do zbioru maszynowego.

Pokaz cięcia w sadzie we Włostowie

Więcej zdjęć z pokazu cięcia zobaczyć można tutaj.

Targi i wystawa maszyn
Spotkanie Sadownicze w Sandomierzu to również targi środków produkcji i usług dla rolnictwa oraz wystawa maszyn i urządzeń przydatnych w sadzie. W tegorocznym spotkaniu produkty i usługi dla sadowników w Hali przy ul. Patkowskiego 2 (oraz przed nią) zaprezentowało ponad 100 wystawców.

W hali przy ul. Patkowskiego 2…

… i przed nią

Zobacz również galerię wystawców i wystawy maszyn

„To nie są targi upadającej branży
 – zakończył swoje wystąpienie pierwszego dnia  konferencji na swój sposób humorystycznie dr Grzegorz Klimek, odnosząc się w ten sposób  do ilości wystawców i uczestników spotkania, ich zaangażowania w dyskusje w kuluarach itp. Warto życzyć organizatorom, by przyszłoroczne, jubileuszowe 25. SSS były spotkaniem branży, która kryzys ma już za sobą.

Opr. mp, pg, kk.

Related Posts

None found

Poprzedni artykułW Essen na przekór zimie
Następny artykułCztery kampanie promocyjne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.