Jak powiedział największy producent trzciny strzechowej na Zalewie Wiślanym Ryszard Zagalski, zbiory rozpoczęły się już na terenach bagiennych, które zamarzły na tyle, by można na nich było bezpiecznie poruszać się i zbierać trzcinę ręcznie. Gdy temperatury spadną do -10 st. C, na zamarznięty Zalew będą mogły wjechać maszyny do mechanicznego zbioru trzciny.
Surowiec zbierają także rolnicy na Mazurach, którzy nie mają specjalistycznych kombajnów. Niektórzy rolnicy w okolicach Ełku na Mazurach Garbatych do zbioru trzciny wykorzystują kosiarki konne. Gdy podmokłe tereny zamarzną, mogą wjechać na trzcinowiska i pola nieużytków kosiarkami.
Jak ocenia Zagalski, żniwa będą w tym sezonie bardzo dobre. – Trzcina jest równa, niezniszczona, wyrośnięta – można powiedzieć, że wzorcowa. Pierwszy raz od trzech lat trzcina jest w tak dobrym stanie – podkreślił.
W poprzednich latach surowiec niszczyła cofka na Żuławach – spiętrzona i wypchnięta z Zalewu do rzek i zbiorników przez północny wiatr woda łamała połacie trzciny.
Na materiał do pokryć dachowych wykorzystuje się jednoroczną trzcinę. Dachy trzcinowe kładzie się na domach rekreacyjnych i letniskowych. Trzcina pokrywa także stylowe zajazdy, karczmy czy obiekty w skansenach.
Producenci tego surowca odczuwają kryzys, który dotknął m.in. branżę budowlaną. Polscy producenci, którzy eksportują trzcinę m.in. do Holandii, Niemiec, Danii, gdzie takie ekologiczne pokrycia dachów cieszą się powodzeniem, mówią, że w tym roku zamówienia na trzcinę są dużo mniejsze. Popyt na polską trzcinę zmalał także, bo swój surowiec zaczęli oferować w krajach Europy Zachodniej Chińczycy.
Źródło: