Na żyznej Lubelszczyźnie

Prawie wszystkie etapy produkcji sadowniczej, łącznie ze zbiorem owoców, można już zmechanizować. Ze szkółkarstwem „owocowym” jest w pewnym sensie podobnie. Jednak tak jak w przypadku owoców (te zbierane ręcznie mają lepszą jakość), tak i w szkółce im więcej się koło drzewek „chodzi” i dogląda, tym lepiej rosną.

Zatem bez pracy ręcznej ani rusz. W czerwcu odwiedziłam taką ręcznie „pieszczoną” szkółkę w Babinie niedaleko Lublina. Żyzne gleby, łagodny klimat, odpowiednia ilość opadów deszczu w ciągu roku sprawiają, że ten region Polski sprzyja produkcji szkółkarskiej.

Antoni Plewik (fot. 1) para się szkółkarstwem od 1970 roku. Jako młody człowiek marzył o studiowaniu w Akademii Sztuk Pięknych. Życie zweryfikowało te plany, ukończył studia w Wyższej Szkole Rolniczej w Lublinie i na wiele lat zapomniał o swoich marzeniach. Jako początkujący szkółkarz, podobnie jak wielu innych w tym rejonie, produkował róże, ale stopniowo rozszerzał asortyment, wprowadzając do produkcji gatunki pestkowe drzew owocowych. Dopiero po zimie 1986/87, gdy mróz zniszczył wiele sadów w Polsce i brakowało drzewek jabłoni na ich odbudowę, wprowadził do produkcji jabłonie. Stopniowo zwiększał ich ilość kosztem róż. Obecnie drzewka jabłoni – jednoroczne okulanty – to podstawowy produkt tej szkółki.

Drzewka i podkładki
Pan Antoni pracuje w Babinie od 18 lat, przy czym przez pierwsze 5 lat dzierżawił gospodarstwo od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Na przełomie lat 80. i 90. ub.w. zostało ono sprywatyzowane. Szkółkarza urzekł stary, zdewastowany niestety dwór i solidne zabudowania, które świetnie nadawały się na magazyny dla materiału szkółkarskiego. Obecnie gospodarstwo zajmuje 165 ha, z czego na szkółkę rocznie przypada 10 ha, mateczniki podkładek wegetatywnych zajmują 2 ha, a sad zraźnikowy 0,4 ha. Pozostały obszar przeznaczono pod sady jabłoniowe i wiśniowe oraz uprawy rolnicze, bez których nie byłoby możliwości koniecznego zmianowania. Szkółka na to samo stanowisko powraca bowiem dopiero po 6 lub 7 latach.

Z odmian jabłoni produkowane są takie, które cieszą się zainteresowaniem sadowników. Obecnie należą do nich ‘Šampion’ i ‘Šampion Reno’, ‘Golden Delicious’, ‘Idared’ i ‘Najdared’, ‘Gloster’, ‘Jonagold’ i ‘Ligol’. Drzewka szczepione są na podkładkach ‘M.9’, ‘M.26’, ‘M.7’ i ‘P 60’, pochodzących z własnych mateczników. Z wiśni produkowana jest głównie ‘Łutówka’ (szczepiona na czereśni ptasiej i antypce), wciąż bardzo popularna wśród odbiorców, a z czereśni (okulizowane na podkładce ‘Colt’) – ‘Kordia’, ‘Regina’ i ‘Vega’.

W matecznikach podkładek wegetatywnych jabłoni znalazły się ‘M.9’, ‘M.7’, ‘M.26’ i ‘P 60’ (fot. 2). Niestety mateczniki bardzo ucierpiały od mrozu ostatniej zimy i po dosadzeniu podkładek w miejscach wypadów, zgodnie z obowiązującymi przepisami, będą mogły być oferowane tylko w kategorii CAC (fot. 3).

Fot. 2. Nowoposadzony matecznik podkładek wegetatywnych jabłoni (po stwierdzeniu znacznych uszkodzeń mrozowych w starym)

Fot. 3. Matecznik podkładek wegetatywnych – tutaj karpa uszkodzona przez mróz

Pestki czereśni ptasiej pozyskiwane są z własnych drzew, które rosną wzdłuż miedz (fot. 4) i przynoszą właścicielowi jeszcze jedną korzyść. W okresie dojrzewania owoców są chętnie odwiedzane przez ptaki, co sprawia, że sad wiśniowy pana Antoniego i inne znajdujące się w okolicy nie są narażone na ich „naloty dywanowe”.

Fot. 4. Szpaler czereśni ptasiej do pozyskiwania nasion

Tylko okulanty
Antoni Plewik produkuje tylko jednoroczne drzewka z okulizacji letniej. Wiosną, po ścięciu górnych części zaokulizowanych w poprzednim roku podkładek na wysokości ok. 8–10 cm nad miejscem wyrastania z oczka, powstaje czop (fot. 5). W pierwszym okresie wzrostu okulanta czop chroni go przed wyłamaniem, a dodatkowo zabezpiecza młode drzewka przed chorobami kory i drewna, mogącymi pojawić się po obcięciu podkładki nad oczkiem (częsta przyczyna strat w szkółkach). Czopy w szkółce w Babinie wycinane są zazwyczaj po 20 czerwca, a rany – w wypadku jabłoni – zamalowywane farbą emulsyjną z dodatkiem Topsinu M 500 SC. Gatunki pestkowe opryskuje się na całej kwaterze preparatem miedziowym (w tym roku Miedzianem 50 WP), gdyż malowanie na nich ran po wycięciu czopów mieszanką farby emulsyjnej i preparatu miedziowego powodowało wśród drzewek duże wypady. Zdaniem pana Antoniego była to wina użycia tego samego pędzla do malowania wszystkich drzewek. Wystarczyło jedno z niewidocznymi jeszcze objawami raka bakteryjnego, aby za sprawą pędzla porażone zostały wszystkie.

Fot. 5. Okulanty z okulizacji letniej wyprowadzone na czop


[NEW_PAGE]Produkcja wyłącznie okulantów podyktowana jest własnym bezpieczeństwem. Jak twierdzi szkółkarz, sadownicy interesują się materiałem dwuletnim i drzewkami typu knip-boom, bo na pierwszy rzut oka są ładniejsze, łatwo można wyobrazić sobie ich wzrost w sadzie i szybkie owocowanie. Ich wyprodukowanie jest jednak droższe i wymaga większych nakładów pracy niż w wypadku jednorocznych okulantów. Ponadto pozostawione w szkółce na zimę mogą ulegnąć przemarznięciu. Wówczas, nie dość, że szkółkarz nie będzie dysponował drzewkami dwuletnimi, to nie zaoferuje też jednorocznych. 

Pole pod podkładki
Corocznie przed założeniem szkółki, na kwaterze pod nią przeznaczoną sprawdza się pH gleby, a co kilka lat robi jej analizę na wszystkich polach. W latach między analizami pola są wapnowane. Tam, gdzie wiosną planowane jest posadzenie podkładek, podczas przygotowywania gleby jesienią poprzedniego roku pod kultywator podawane są nawozy mineralne, zazwyczaj Polifoska 3. Nawóz jest mieszany z glebą na głębokość 10– 20 cm, co zapewnia dobre związanie składników pokarmowych w kompleksie sorpcyjnym. Polifoska 3 zawiera mało azotu, co nie powoduje jego strat z gleby zimą. Z innych składników nawóz ten zawiera fosfor, potas, magnez, siarkę oraz wapń. Co prawda potas ma formę chlorkową, ale do wiosny chlor nie będzie już zagrażał sadzonym podkładkom. Dopiero około 10 czerwca na stanowisku z podkładkami podawana jest doglebowo saletra wapniowa. Wiosną „na starcie” nie mają one tak dużych wymagań w stosunku do azotu, jak ekspansywne chwasty. Dopiero gdy podkładki dobrze się ukorzenią, można podać im azot. Okulanty i podkładki dokarmia się dolistnie siarczanem magnezu dodawanym do każdego zabiegu fungicydowego (szczególnie przestrzega się tego w wypadku gatunków pestkowych).

Sadzenie podkładek
Wykonywane jest przy użyciu szparownika jednorzędowego. Jak twierdzi szkółkarz, wymaga to większych nakładów pracy, niż przy użyciu sadzarki, ale dla niego liczy się równe posadzenie podkładek. I chodzi tu nie tylko o efekt estetyczny, lecz także o łatwiejsze wykonywanie później innych zabiegów. Podkładki sadzi się co 20 cm, w rzędach oddalonych o 90 cm. Podczas ręcznego opielania rośliny są lekko obsypywane (fot. 6), aby straty wody wokół młodych korzeni były jak najmniejsze, a jej nadmiar mógł swobodnie spłynąć do międzyrzędzi. Przy tak gęstym sadzeniu i prowadzeniu na czop drzewka nie wymagają palikowania. Kwatery podzielone są na 10 rzędów, co umożliwia wykorzystanie posiadanego sprzętu do ich pielęgnacji.

Fot. 6. Podkładki jabłoni przygotowane do okulizacji letniej, lekko obsypane u podstawy

Odchwaszczanie i nawadnianie
Po posadzeniu podkładek odchwaszczanie przeprowadzane jest wyłącznie ręcznie, zależnie od ilości opadów, średnio raz w miesiącu. Tylko na kwaterze, gdzie wysiane są nasiona gatunków pestkowych, stosowane są herbicydy (wyłącznie preparat Reglone®). Czasami potrzeba 4–5 zabiegów przed wschodami, a potem pozostaje już tylko opielanie ręczne (fot. 7).

Fot. 7. Siewki czereśni ptasiej po wschodach są opielane tylko ręcznie

Sytuacja zmusiła A. Plewika do zakupu deszczowni, ponieważ bywały lata, w których po posadzeniu podkładek deszcz nie padał całymi tygodniami.

Wtedy wypady materiału były duże. – Woda jest potrzebna podkładkom na starcie bardziej niż jakiekolwiek składniki pokarmowe – mówi szkółkarz. – W pełni sezonu wegetacyjnego, nawet w okresie suszy i długotrwałego niedoboru wody w glebie nie ma problemu z wypadami podkładek przeznaczonych do letniej okulizacji czy okulantów rosnących w tym samym miejscu drugi rok – dodaje. A. Plewik korzysta z deszczowni szpulowej Bauer o zasięgu węża 400 m, która umożliwia jednorazowe nawadnianie 4–6 kwater po 10 rzędów każda (fot. 8). Ze względu na zmianowanie oraz wielkość produkcji, taka forma nawadniania wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Jest jeszcze jeden termin aplikowania młodym podkładkom wody – po podaniu ostatniej dawki nawozów doglebowych około 20 czerwca (gdy istnieje obawa, że z powodu suszy składniki pokarmowe z nawozu nie będą pobrane). Mateczniki nie są nawadniane.

Fot. 8. Do nawadniania służy deszczownia szpulowa Bauer zaczepiana do ciągnika

[NEW_PAGE]Pensowanie
Zabieg uszczykiwania zbędnych, zbyt nisko wyrastających pędów syleptycznych na okulantach wykonywany jest zazwyczaj 4 razy, w miarę wzrostu drzewek. W tym sezonie ostatnie pensowanie przeprowadzono 20 czerwca. Bezpośrednio po nim wykonano zabieg Miedzianem 50 WP (8 kg na 5 ha). Preparat miedziowy jest w Babinie stosowany zawsze po usunięciu pędów i wyłącznie na suchy liść, aby nie poparzyć młodej kory (szczególnie istotne na wiśniach). Przy wysokiej wilgotności powietrza blaszka liściowa i inne organy rośliny są wilgotne i wykonanie wówczas zabiegu ochronnego powoduje spływanie cieczy po ogonku liściowym i korze poniżej nasady liści. Z obserwacji właściciela wynika, że skutkuje to uszkodzeniem kory, a w konsekwencji jej pękaniem i otwarciem drogi wnikania patogenom chorobotwórczym jeszcze w szkółce.

Równocześnie z ostatnim pensowaniem uszczykuje się najmłodsze liście na przewodniku, zazwyczaj dwukrotnie w odstępie 7-dniowym. Drugi zabieg wykonywany jest w ostatnich dniach czerwca. Wymienione czynności przeprowadzane są zawsze po podaniu ostatniej dawki nawożenia doglebowego i nawadnianiu. Taka kolejność zabiegów pozwala na uzyskanie dobrze rozwiniętej koronki. Podanie składników pokarmowych i wody stymuluje okulanty do wzrostu, natomiast uszczyknięcie najmłodszych liści hamuje wzrost przewodnika i pobudza wybijanie pędów bocznych.

Zima
Rocznie w szkółce A. Plewika produkuje się około 300 tys. drzewek. Po wykopaniu i posegregowaniu ich jesienią zabezpieczane są na dołownikach zorganizowanych w budynkach gospodarczych. Podobnie postępuje się z podkładkami, które po odebraniu z mateczników, a przed dołowaniem są czyszczone z pędów, segregowane i wiązane w pęczki.

Ze względu na produkcję zbóż w gospodarstwie jest dużo słomy, której używa się do ściółkowania zaokulizowanych podkładek (fot. 9). Ostatniej zimy (rozdrobnioną słomę rozłożono w grudniu 2011 r.) okazało się to zbawienne, gdyż mróz na przełomie stycznia i lutego, który spowodował liczne straty w szkółkach sadowniczych w całym kraju, w szkółce w Babinie nie wyrządził żadnych. Wiosną słoma może, ale nie musi być usunięta. Jeżeli jej warstwa była gruba, jest usuwana, zanim zaczną rosnąć oczka, aby ich nie uszkodzić. Jeżeli nie, zostaje i w sezonie wegetacyjnym zabezpiecza glebę przed zachwaszczeniem.

Fot. 9. Ściółka ze słomy w kwaterze z okulantami

Anita Łukawska
Fot. 1–9 A. Łukawska

Related Posts

None found

Poprzedni artykułSzara strefa na Ukrainie
Następny artykułPół miliona zł za szkody wyrządzone przez zwierzęta

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.