NASZE SZKÓŁKARSTWO OZDOBNE W OBLICZU WEJŚCIA POLSKI DO UE

    Integracja Polski z Unią Europejską jest przesądzona, a kwestią sporną pozostaje tylko data naszego przystąpienia do Wspólnoty. Korzyści, jakie przynosi ten akces, to stabilność polityczna i lepsze perspektywy gospodarcze. Kontrowersyjna pozostaje jednak kwestia wpływu członkostwa w UE na nasze rolnictwo.
























    Wady i zalety przystąpienia do Wspólnoty










    Szkółkarstwo ozdobne, które dynamicznie rozwija się od momentu wprowadzenia w Polsce gospodarki rynkowej, jest obecnie jedną z lepiej prosperujących dziedzin ogrodnictwa. Nie tylko z uwagi na dochodowość produkcji, ale i duży potencjał ludzi wysoko wykwalifikowanych, a także dostatecznie zorganizowanych. Ale nawet sami szkółkarze — dobrze radzący sobie w kraju i znający rynek oraz produkcję krajów Piętnastki — mają spore wątpliwości związane z tym, kto zyska, a kto straci na przystąpieniu do UE.
    Pytania o szanse i zagrożenia dla rodzimej produkcji drzew i krzewów ozdobnych w świetle zbliżającej się integracji z UE zadano szkółkarzom w przeprowadzonej w 2000 roku ankiecie dotyczącej dynamiki rozwoju produkcji tej branży w ostatnim dziesięcioleciu. Odpowiedziało 70 producentów, `w tym 55 zrzeszonych w Związku Szkółkarzy Polskich.
    Z otrzymanych wypowiedzi wynika, że ankietowani widzą w członkostwie więcej zagrożeń niż zalet (tab. 1). Najwięcej obaw (43 odpowiedzi) budzi wzrost konkurencji oraz napływ towarów z Holandii i Niemiec. Do Polski może trafić tą drogą dużo taniego materiału niskiej jakości, który w państwach unijnych nie nadawałby się do sprzedaży. Wielu producentów uważa, że taki zalew towaru — niewykluczone, że po cenach dumpingowych — spowoduje trudności ze zbytem rodzimych roślin. Może to doprowadzić do upadku wielu niedostatecznie zorganizowanych gospodarstw krajowych, dla których produkcja szkółkarska nie jest jedynym źródłem utrzymania. Otwarcie granic nastąpi jednak w obu kierunkach, w związku z tym duża część szkółkarzy upatruje szans (tab. 2) w możliwości zbytu swoich roślin na rynkach unijnych. Niektórzy, choć jeszcze na niewielką skalę, już obecnie eksportują swoje produkty do Holandii, Niemiec, Wielkiej Brytanii czy krajów skandynawskich. Tak więc otwarcie granic ułatwi obrót towarem oraz ujednolici przepisy fitosanitarne i dotyczące kontroli jakości.







    Tabela 1. Największe obawy szkółkarzy (producentów materiału ozdobnego) dotyczące wejścia Polski do UE*: * suma odpowiedzi jest większa niż liczba ankietowanych, gdyż odpowiadający często wymieniali kilka wad lub, rzadziej, kilka zalet, ** liczba ankietowanych szkółek w danej kategorii (zależnej od wielkości gospodarstwa)










    Tabela 2. Największe, w opinii szkółkarzy, zalety wynikające z przystąpienia Polski do UE*: * suma odpowiedzi jest większa niż liczba ankietowanych, gdyż odpowiadający często wymieniali kilka wad lub, rzadziej, kilka zalet;** liczba ankietowanych szkółek w danej kategorii





    Gdzie upatrywać największych szans?










    – Tania siła robocza i mniejsze koszty produkcji powodują, że polskie towary są ciągle wyraźnie tańsze. Gospodarstwa na Zachodzie intensywnie dążą jednak do obniżenia kosztów — tamtejsze szkółki rozwijają mechanizację i automatyzację produkcji oraz zmniejszają zatrudnienie do niezbędnego poziomu (robocizna jest tam bardzo droga). Należy się spodziewać, że po przystąpieniu Polski do UE płace nieco u nas wzrosną. Jednocześnie, wobec spodziewanego napływu materiału szkółkarskiego z krajów unijnych, możliwy jest spadek cen roślin w wyniku rosnącej konkurencji i zmniejszenie zysków. Dlatego w szkółkach krajowych trzeba jeszcze sporo inwestować w mechanizację i nowoczesne, oszczędne technologie produkcji. Zarazem, ponieważ w Polsce siła robocza pozostanie nadal o wiele tańsza niż w Holandii, Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Danii, warto rozwijać uprawy trudne do zmechanizowania, wymagające większego zaangażowania pracy ludzkiej, np. produkcję młodych roślin szczepionych.
    – Jakość materiału w większości polskich szkółek nie odbiega od standardów europejskich, ale nadal spory jest odsetek sprzedawanych w kraju roślin złej jakości, często po bardzo niskiej cenie, co psuje i destabilizuje rynek. Dlatego wielu producentów — zwłaszcza tych, którzy rozpoczynają produkcję i myślą poważnie o jej kontynuacji — musi poprawić jakość oferowanych roślin.
    – Obrót detaliczny materiałem roślinnym również wymaga poprawy. Wprawdzie licznie powstają w ostatnich latach „centra ogrodnicze” i sklepy pod szyldem „drzewa i krzewy ozdobne”, ale poziom wiedzy sprzedających na temat oferowanego materiału jest często niewiele większy od wiadomości posiadanych przez przeciętnych klientów (według amerykańskich badań, 60% społeczeństwa to laicy, którzy rośliny kupują przy okazji, nie interesują się ich uprawą, nie śledzą prasy ogrodniczej, tylko 3% nabywców systematycznie czyta czasopisma i książki ogrodnicze, posiada sporą wiedzę na temat roślin i regularnie je kupuje).
    – Eksport na Wschód i dalsze zdobywanie tamtejszych rynków może być szansą dla polskich producentów. Coraz więcej szkółek wysyła rośliny do krajów byłego Związku Radzieckiego. Sytuacja kształtuje się tam podobnie, jak w Polsce na początku lat dziewięćdziesiątych. Otóż na Wschodzie istnieje duże zapotrzebowanie na rośliny ozdobne w grupie społecznej osiągającej duże dochody, a ponieważ rodzima produkcja szkółkarska właściwie jeszcze tam nie istnieje, więc coraz chętniej kupuje się materiał u nas. Naszym dużym sprzymierzeńcem jest dodatkowo klimat, ponieważ rośliny uprawiane w Polsce są pewniejsze pod względem odporności na mróz od tych z Holandii czy Niemiec. Ten sam fakt ma również znaczenie przy eksporcie roślin do krajów skandynawskich.
    – Zieleń miejska. Gminy i urzędy borykają się z ciągłym brakiem funduszy na cele podstawowe, do których zieleni się nie zalicza — stąd środki na te inwestycje są znikome. Ale i ten skromny budżet jest często źle wykorzystywany. Przykładem może być przeznaczanie go na zbyt młode krzewy i drzewa. Są one dużo tańsze, toteż, przy założeniu, iż za niewiele otrzyma się dużo, nie zwraca się uwagi na fakt, że kupowane jest byle co i wiele razy. Kolejny przykład to niewłaściwy dobór gatunkowy oraz nieodpowiednie zagospodarowanie terenów, głównie obsiewanie trawą, którą trzeba regularnie kosić. Konieczne jest wtedy inwestowanie w specjalistyczny sprzęt, paliwo oraz robociznę. Tymczasem w wielu miejscach można by posadzić krzewy okrywowe, które są tańsze, a dają lepszy efekt estetyczny i ekologiczny. W interesie szkółkarzy leży więc edukowanie osób decydujących o publicznych terenach zieleni.
    – Wspólne działania szkółkarzy. Organizowanie się w branżowe grupy producenckie zapewni większą siłę przebicia niż ta, jaką mają indywidualni szkółkarze. Zalet takiej integracji należy upatrywać, po pierwsze, we wspólnej reklamie i promocji materiału szkółkarskiego, która mogłaby się odbywać na kilku szczeblach. ZSzP — jako największa grupa producencka, dysponująca najpokaźniejszym kapitałem — mógłby zająć się promocją i reklamą ogólną na skalę krajową i międzynarodową, poprzez wydawanie broszur, ulotek, katalogów, publikowanie artykułów w prasie, tworzenie lub wspieranie programów w telewizji i radiu, udział w wystawach i targach krajowych oraz zagranicznych. Takie działania są bowiem trudne do zorganizowania i kosztowne dla pojedynczych producentów czy nawet małych grup. Mniejsze organizacje producenckie powinny natomiast wziąć w swoje ręce promocję oraz reklamę na niższym szczeblu i o mniejszym, lokalnym zasięgu. Choćby poprzez organizowanie kiermaszy w miastach, np. przy arboretach, ogrodach botanicznych, parkach i ogrodach historycznych, gdzie ludzie, którzy mają małą wiedzę na temat uprawy oraz zastosowania roślin, mogliby coś zobaczyć, kupić czy nawet dostać w prezencie, a przy okazji poszerzyć swoje wiadomości.
    Grupa może się także bardziej zaangażować w zmianę wizerunku lokalnej zieleni miejskiej, starając się o czynny udział w podejmowaniu decyzji na temat urządzania terenów zieleni. Wspólnie łatwiej byłoby także egzekwować od samorządów np. rozsądne wydawanie pieniędzy na nasadzenia. Organizacji producenckiej łatwiej też ponieść koszty promocji materiału do masowych nasadzeń, np. poprzez podarowanie miastu roślin oraz projektu obsadzenia jakiegoś eksponowanego miejsca, w zamian za możliwość reklamy. Przykładów dających wymierne korzyści szkółkarzom można by wymieniać więcej.
    Grupom producenckim łatwiej także walczyć z konkurencją zagraniczną, uzyskiwać dofinansowania oraz subwencje z funduszy rządowych, a w przyszłości także unijnych. Wspólny zakup środków produkcji pozwala obniżyć jej koszty (oprócz niższych cen za duże partie podłoży, nawozów, środków ochrony roślin, maszyn czy „młodzieży”, także koszty transportu rozkładają się na wiele osób). Poza tym tylko grupy producenckie będą mogły sprostać wymaganiom dużych odbiorców, np. sieci hipermarketów.



    Poznać własne podwórko
    Obecnie szkółkarze nie mogą koncentrować się wyłącznie na produkcji, więcej czasu powinni poświęcać poznawaniu mechanizmów rynku, pozyskiwaniu nowych klientów, wykorzystywaniu i sprawdzaniu efektywności działania narzędzi marketingowych. Wśród tych ostatnich jedne dotyczą produkcji (efektywność wykorzystania siły roboczej, zarządzanie ludźmi, zużycie środków produkcji), inne — sprzedaży (analiza rynku i przewidywanie zmian, dystrybucja towaru, sprawność wspierania sprzedaży, reklama, promocje, reklamacje, zapewnianie sobie lojalności konsumenta i poznawanie jego preferencji).
    Ponieważ do tej pory popyt na szkółkarskie produkty przewyższał podaż, nikt nie musiał się specjalnie martwić o zbyt towaru, a zyski były duże. Obecnie większość producentów jest zgodna co do tego, że sztuką jest już nie produkować, ale sprzedawać. Gospodarstwa, które nie przystosują się do rosnących wymogów rynku, będą prosperować coraz gorzej. Producenci obawiają się wzrostu konkurencji, ponieważ, tak naprawdę, nie mieli z nią do tej pory do czynienia. Dlatego trzeba włożyć sporo pracy, by dobrze się zorganizować, dokładnie poznać skalę rodzimej produkcji oraz możliwości własnego rynku. Trudno bowiem sprostać konkurencji, gdy się nie wie, co słychać na własnym podwórku.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułKRZEWUSZKI
    Następny artykułSOK WIŚNIOWY POLSKĄ SZANSĄ

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.