NOWOCZESNOŚĆ W AMERLANDZIE

    Okolice Oldenburga leżącego w Ammerlandzie to obecnie wiodący pod względem dynamiki rozwoju szkółkarski region w Niemczech. Znajduje się tam około 350 gospodarstw produkujących drzewa i krzewy oraz byliny. Uprawy te zajmują ponad 2700 ha, czyli 10% ogólnej powierzchni niemieckich szkółek roślin ozdobnych.














































    Ze specyfiką rejonu najłatwiej zapoznać się podczas specjalistycznych wystaw urządzanych dla jego promowania. Jedną z nich — zarazem niepowtarzalną — jest Rhodo, urządzane co 4 lata w miasteczku Westerstede (czyt. „Szkółkarstwo” 4/98), a drugą — Olba, o której ogólnie pisaliśmy w numerze 4/99. Pierwsza, organizowana w okresie kwitnienia różaneczników i azalii, będących wizytówką Ammerlandu (stanowią 80% produkowanego tam materiału szkółkarskiego), kierowana jest do szerokiej publiczności. Druga z imprez odbywa się pod koniec lata i ma charakter roboczy. Oprócz typowej, targowej ekspozycji, która gości w Oldenburgu, przybyszom proponuje się wizyty w pobliskich gospodarstwach, otwierających „drzwi” podczas Olby.
    W ubiegłym roku Polacy byli najbardziej liczącą się zagraniczną grupą zwiedzających Olbę. Jakby w parze z tym wskaźnikiem idzie znaczenie polskiej siły roboczej dla funkcjonowania ammerlandzkich szkółek. Nietrudno tam bowiem spotkać sezonowych pomocników „znad Wisły”, którzy są cenieni — między innymi za niewygórowane wymagania finansowe. Jak podawano w jednej z firm, Niemcom trzeba płacić co najmniej 11 DEM* za godzinę, a podstawowa stawka dla stałego niemieckiego, niemłodocianego pracownika wynosi 16 DEM. O robotników-tubylców jest przy tym na ogół trudno przy tak dużym, jak w Ammerlandzie zagęszczeniu specjalistycznych upraw (w szkółkach i tak zatrudniona jest połowa pracowników rolnych tego regionu).



    System naczyń połączonych
    Pierwszą cechą rejonu Oldenburga sprzyjającą rozwojowi upraw drzew i krzewów jest mikroklimat, a drugą torfowe gleby — wymarzone do produkcji roślin z rodziny wrzosowatych. Oprócz tych naturalnych czynników, na podkreślenie zasługuje współpraca pomiędzy uczestnikami szkółkarskiego biznesu: potentaci (do takich należy np. szkółka Bruns, jedna z największych w Europie — o powierzchni 350 ha) zamawiają część towaru u mniejszych przedsiębiorców, a ci niekiedy korzystają z usług drobnych, zupełnie anonimowych, producentów działających w pobliżu. Taki system naczyń połączonych sprawia, że region funkcjonuje jak jeden organizm, choć — oczywiście — nie brakuje wzajemnej konkurencji. Jest ona szczególnie widoczna, gdy pogarsza się koniunktura na rynku drzew i krzewów. Właśnie takie spadkowe tendencje notuje się ostatnio w Niemczech. Nic dziwnego, że tamtejsi szkółkarze zabiegają o klientów z Polski. Tymczasem, być może przy okazji zawierania kontraktów handlowych, warto zwrócić uwagę na techniczne i organizacyjne postępy w ammerlandzkiej produkcji.



    Technologiczne przemiany
    Jednym z charakterystycznych urządzeń, w które ostatnio wyposażono wiele gospodarstw z okolic Oldenburga (obecnym zresztą od kilku lat i w innych, rozwijających się szkółkach Europy Zachodniej), jest, napędzana elektrycznie, belka do nawadniania drzew, krzewów i bylin w pojemnikach, która przemieszcza się wzdłuż zagonów. Najczęściej porusza się na kołach (fot. 1). Pozwala ona dokładniej niż dotychczas stosowane deszczownie podlać rośliny, a poza tym umożliwia przeprowadzenie dodatkowych zabiegów, jak dokarmianie nawozami rozpuszczonymi w wodzie czy ochrona roślin przed chorobami lub szkodnikami. Belkę można również wykorzystać do zabezpieczania upraw przed przymrozkami (deszczowanie). Istnieją różne wersje urządzenia, które można wyposażyć w, przesuwający się po jego ramieniu, transporter pasowy, pomocny przy załadunku lub rozstawianiu roślin.







    FOT. 1. BELKI NAWADNIAJĄCE CORAZ POWSZECHNIEJ SPOTYKA SIĘ W AMMERLANDZKICH SZKÓŁKACH, fot. 1, 8, 9, 11 W. Górka


    W przypadku produkcji kontenerowej na uwagę zasługują też, odmienne niż w Polsce, dodatki do podstawowego podłoża, jakim jest torf wysoki (ten używany w Ammerlandzie z reguły pochodzi z krajów nadbałtyckich). Otóż często uzupełnia się go plewami ryżowymi i włóknami kokosowymi. Przykładowy skład podłoża wykorzystywanego w oldenburskich szkółkach roślin ozdobnych jest następujący: torf sfagnowy (tzw. „biały”) — 74%, plewy ryżowe — 10%, włókna kokosowe — 6%, glinka — 10%.
    Charakterystyczną tendencją dotyczącą ekspedycji towaru jest usprawnianie transportu wewnętrznego — m.in. używanie przenośników wałkowych lub taśmowych (fot. 2). Kilka innych ciekawych rozwiązań, jakie można było zaobserwować odwiedzając szkółki podczas Olby ’99, przedstawimy na przykładzie 3 gospodarstw, reprezentujących trzy różne specjalności.







    FOT. 2. PRZENOŚNIKI POZWALAJĄ USPRAWNIĆ EKSPEDYCJĘ TOWARU





    Zmechanizowane cięcie sadzonek
    Szkółka Heino Wordtmann z Wardenburga jest producentem „młodzieży” — krzewów iglastych, karłowych różaneczników oraz krzewinek wrzosowatych. Gospodaruje na 220 hektarach, z tego jednak „tylko” 30 ha zajmują uprawy szkółkarskie. W przedsiębiorstwie tym ukorzenia się 2 mln sadzonek rocznie — w 11 tunelach (o łącznej powierzchni 5 ha), z których część wyposażona jest w ogrzewanie wegetacyjne oraz automatyczne zamgławianie.
    Właściciele szkółki niedawno zdecydowali się na zmechanizowanie sporządzania sadzonek ww. roślin. Zakupili 5 maszyn ( 18 000 DEM) pod nazwą „Plant Cut” pochodzących z firmy Janen (fot. 3).







    FOT. 3. „PLANT CUT” TO MASZYNA DO CIĘCIA SADZONEK


    Pozwoliło to znacznie ograniczyć zatrudnienie — wcześniej do cięcia sadzonek potrzebne było 40 osób, teraz wystarcza pięć obsługujących urządzenia. „Plant Cut” jest wyposażony w noże obrotowe wykonane z tytanu, które nie miażdżą tkanek, lecz zapewniają precyzyjne, „chirurgiczne” cięcie. Reguluje się długość sadzonek, które mogą być bardzo krótkie, nawet 2-centymetrowe. Wydajność maszyny zależy od sprawności obsługującego i jest — teoretycznie — nieograniczona (w praktyce dochodzi podobno do kilku tysięcy na godzinę). Licznik, w który wyposażono urządzenie, pozwala sprawdzić, ile sadzonek sporządzono. Dostępne są różne typy „Plant Cut” oraz dodatkowe przystawki — np. służąca pokrywaniu końców sadzonek „ukorzeniaczem” (całość kosztuje wówczas ok. 27 000 DEM). Heino Wordtmann chwali sobie jednorodność i dobrą jakość sadzonek wykonywanych przez tę maszynę oraz stuprocentowe ich ukorzenianie się.
    Usprawnianiu pracy w jego szkółce służy też „przycinarka” do ukorzenionych sadzonek, którą wykorzystuje się po przeniesieniu ich na zewnątrz tunelu, aby rośliny się rozkrzewiły. W przypadku gatunków iglastych zabieg ten przeprowadza się pod koniec sierpnia (a wrzosowatych — w listopadzie), drugiego roku po sadzonkowaniu, przycinając rośliny na wysokość 8–10 cm. Urządzenie to (fot. 4) — pochodzące z firmy Rathmakers, która specjalizuje się głównie w systemach nawadniających — kosztowało 4000 DEM. Wymaga ono ręcznej obsługi. Rośliny przycina się rząd za rzędem przemieszczając część „koszącą” w poprzek zagonu, ruchem posuwisto-zwrotnym.







    FOT. 4. TO URZĄDZENIE SŁUŻY DO PRZYCINANIA UKORZENIONYCH SADZONEK


    Nawadnianie „młodzieży” uprawianej na zewnątrz (fot. 5) odbywa się za pomocą — wspomnianej wcześniej — belki. W sezonie wegetacyjnym rośliny są nawożone — wraz z podlewaniem — dwa razy w tygodniu. Belka służy też do opryskiwania ich fungicydami (zapobiegawczo, co 7 dni). Choć Ammerland to rejon o łagodnym klimacie, na zimę rośliny przykrywa się agrowłókniną, która ma chronić je przede wszystkim przed wysuszającym wiatrem.







    FOT. 5. ZAGON Z „MŁODZIEŻĄ” W SZKÓŁCE H. WORDTMANN (NA JEGO KOŃCU – BELKA NAWADNIAJĄCA)





    Dorosłe krzewy – produkcja i handel
    Firma Marken Baumschulpflanzen z Westerstede równie dużą wagę, co do produkcji, przywiązuje do pośredniczenia w handlu drzewami oraz krzewami. Taki model działalności jest często spotykany w okolicach Oldenburga i dotyczy zwłaszcza większych przedsiębiorstw. Godny podkreślenia jest szybki rozwój zakładu — dziesięć lat temu zatrudniał zaledwie 20 osób, obecnie jest ich 120. Jak stwierdził Andreas Schrmann, pracownik firmy, postęp ten należy zawdzięczać jej właścicielowi, Uwe Markenowi, którego określił następującymi słowami: „właściwy człowiek we właściwym miejscu o właściwym czasie”. Innymi słowy, przedsiębiorcy temu udaje się przewidywać tendencje w handlu i podejmować trafne decyzje (niekiedy mocno krytykowane, jak rozpoczęcie sprzedaży wyrafinowanego ammerlandzkiego towaru jako taniej „masówki” dla supermarketów). W ubiegłym sezonie utworzył jednostkę zajmującą się wyłącznie handlem, i to międzynarodowym, współpracującą z Holendrami. Rośliny, które oferuje Marken Baumschulpflanzen, pochodzą nie tylko z Niemiec i Holandii, ale także z Włoch. Na początku tego roku otwarto w Westerstede „centrum logistyczne” mające usprawnić ekspedycję towaru. W skład tego zaplecza wchodzą m.in. nowe, kryte folią, cieplarnie kabrioletowe Rovero, o powierzchni 4000 m2, służące głównie eksponowaniu drzew i krzewów przeznaczonych do sprzedaży, a także do przechowywania tych wrażliwych na mróz (fot. 6). Uwe Marken zaopatruje około 800 klientów, w tym 300 placówek sieci OBI. Kontrahentom co miesiąc przesyła się nową ofertę, związaną z porą roku. Na przykład roślinami szczególnie promowanymi w sierpniu są wrzosy, w grudniu oczary, w maju m.in. budleje oraz ketmie, itd.







    FOT. 6. WNĘTRZE CIEPLARNI KABRIOLETOWEJ, SŁUŻĄCEJ GŁÓWNIE PREZENTOWANIU ROŚLIN KLIENTOM (FIRMA MARKEN)


    Szkółki firmy Marken zajmują w Ammerlandzie 50 ha, z czego 25 ha przeznaczone jest pod uprawy pojemnikowe, a druga połowa — pod nasadzenia gruntowe. Dodatkowe 10 ha znajduje się pod Hamburgiem — tam produkowane są drzewka owocowe w pojemnikach, przeznaczone do handlu detalicznego w centrach ogrodniczych. Materiał wyjściowy kupuje się w Niemczech lub Holandii zwracając uwagę, aby był on idealnie wyrównany. W przypadku uprawy kontenerowej „młodzież” sadzona jest do litrowych pojemników w październiku, potem rośliny przesadza się jeszcze dwukrotnie. Do handlu kierowane są krzewy w kontenerach o pojemności 5 l lub 7,5 l. Do podłoża dodaje się nawozów o przedłużonym działaniu, a w trakcie uprawy z reguły dodatkowo dokarmia krzewy nawozami rozpuszczalnymi w wodzie. Te ostatnie podaje się posypowo, a następnie nawadnia rośliny za pomocą samojezdnej belki. Woda w tej szkółce krąży w systemie zamkniętym (fot. 7). Choć U. Marken był jednym z pierwszych entuzjastów produkcji pojemnikowej w Ammerlandzie, uprawy gruntowe wciąż odgrywają dużą rolę w jego szkółce. Jak podkreślał A. Schrmann, jakość niektórych roślin, zwłaszcza sosen i cisów (barwa igieł), rosnących w polu jest bowiem lepsza niż tych produkowanych od początku w kontenerach. Zwykle sadzi się więc te krzewy w gruncie, a po dwóch latach przesadza do pojemników. Odchwaszczanie jest mechaniczne — tam, gdzie to możliwe, wykorzystuje się konia, do którego zaprzęga się lekkie narzędzia, a w innych przypadkach chwasty usuwane są ręcznie.







    FOT. 7. ZAMKNIĘTY SYSTEM UPRAWY W SZKÓŁCE





    Byliny ze wspólnoty
    Firma Jensa Schachtschneidera z Neerstedt reprezentuje, mniej liczną w Niemczech, grupę przedsiębiorstw szkółkarskich specjalizujących się w produkcji bylin. Gospodarstwo zajmuje 7 ha. Z tego 2 ha przeznaczone jest pod mateczniki, z których pozyskuje się materiał do reprodukcji. Do rozmnażania, a także przechowywania zimą mniej wytrzymałych na mróz roślin, których nie udało się sprzedać jesienią, wykorzystywane są szklarnie oraz tunele foliowe (łącznie 5 tys. m2 pod osłonami). 70% z produkowanych w Neerstedt bylin rozmnażane jest wegetatywnie, najczęściej przez podział, ale także przez sadzonki pędowe oraz korzeniowe. Młode rośliny ukorzenia się najpierw w plastikowych multiplatach okryte dodatkowo niskimi tunelikami z folii (fot. 8).







    FOT. 8. SADZONKI BYLIN UKORZENIA SIĘ W MULTIPLATACH, POCZĄTKOWO OKRYWAJĄC NISKIMI TUNELIKAMI Z FOLII


    Po tym etapie przesadza się byliny do kwadratowych doniczek o wymiarach 9 x 9 cm lub 11 x 11 cm (te większe przeznaczone są dla gatunków szybko rosnących). Nowości — za nie klienci muszą zapłacić więcej (hurtowe ceny roślin w tym gospodarstwie wahały się od 1,3 do 3,9 DEM/szt.) — sadzi się do większych, okrągłych pojemników (o średnicy 14 cm), w których byliny prezentują się znacznie efektowniej w punktach sprzedaży detalicznej. Jako podłoża używa się mieszaniny torfu, kory i plew ryżowych. Po zahartowaniu byliny przewozi się na wyłożone agrotkaniną zagony gruntowe (ścieżki pomiędzy nimi przykryte są betonowymi płytami — fot. 9), gdzie pozostają aż do chwili wysyłki. Cykl produkcji bylin w pojemnikach jest krótki, większość sprzedawana jest w tym samym roku, w którym je rozmnożono.







    FOT. 9. KONTENERY Z BYLINAMI NA ZAGONACH WYŁOŻONYCH AGROTKANINĄ


    W szkółce nie używa się herbicydów, lecz odchwaszcza przeważnie ręcznie. Jedynie w matecznikach, gdzie rośliny sadzone są w gruncie, część zabiegów można było zmechanizować. Wiosną, kiedy pracy w gospodarstwie jest najwięcej, potrzeba do niej aż 25 pracowników. Na stałe w firmie zatrudniono ich tylko ośmiu, wliczając właściciela. Deszczowanie upraw odbywa się i tu przy pomocy belek nawadniających, co jest szczególnie korzystne w przypadku roślin produkowanych w małych pojemnikach, w których szybko przesycha podłoże.
    Do transportu wewnętrznego wykorzystuje się m.in. elektryczne wózki (za dwuosobową częścią pasażerską posiadają niewielką platformę — fot. 10), do których można dołączyć przyczepy. Wymiary tych ostatnich pozwalają na załadunek 15 standardowych czarnych skrzynek ze sztucznego tworzywa, w których mieszczą się 24 doniczki P9 lub 15 kontenerów P11. W takich skrzynkach przygotowywane są transporty dla centrów ogrodniczych i odbiorców zamawiających mniej roślin, ale o zróżnicowanym asortymencie gatunków oraz odmian. Duże i jednorodne zamówienia dla hurtowników realizowane są przeważnie za pomocą wózków duńskich.







    FOT. 10. WÓZEK ELEKTRYCZNY Z PLATFORMĄ I PRZYCZEPĄ


    Firma J. Schachtschneidera jest jednym z siedmiu niemieckich bylinowych gospodarstw szkółkarskich, które — współpracując ze sobą — próbują zmniejszyć koszty marketingu i ułatwić zbyt swoich produktów (handlowcy wolą robić zakupy u dostawcy oferującego pełny asortyment niż zaopatrywać się w kilku miejscach). Przedsiębiorstwa te zawiązały grupę pod nazwą Stauden Ring, czyli w tłumaczeniu — „bylinowy pierścień”, pochodzącą od tego, że firmy partnerskie rozmieszczone są peryferyjnie wewnątrz granic Niemiec. Wspólnymi siłami wydawane są katalogi (można w nich znaleźć, na przykład, około 40 gatunków i odmian roślin wodnych oraz ponad 20 ziół kuchennych, których nie produkuje się w Neerstedt) dla odbiorców hurtowych oraz kolorowe poradniki dla nabywców indywidualnych (rozprowadzane w centrach ogrodniczych). Te materiały, a także własne etykiety, broszury oraz plakaty reklamowe opatrzone są w logo Stauden Ring. Partnerzy oszczędzają także w inny sposób — prezentując swoją ofertę na jednym stoisku podczas najważniejszych niemieckich targów — IPM, GaLaBau oraz OLBY.
    W ofercie handlowej szkółki z Neerstedt znajduje się około 400 taksonów bylin. Oprócz tych sprzedawanych pojedynczo, nabywcy mają do wyboru również specjalne kolekcje. W ubiegłym roku był to „Blauer Garten”, czyli „niebieski ogród”, składający się z 7 roślin kwitnących w tym kolorze (orlik alpejski, dzwonek skupiony 'Superba’, mikołajek alpejski, lawenda wąskolistna 'Munstead’, wielosił błękitny, driakiew kaukaska 'Perfecta’ oraz przetacznik długolistny 'Blauriesin’), któremu towarzyszył plakat przedstawiający założoną z nich kompozycję ogrodową. Inne propozycje to: „Sonnengarten” („słoneczny ogród”) — 12 popularnych gatunków i odmian roślin o jaskrawych barwach kwiatów, które kojarzą się z wiejskimi ogródkami (m.in. łubiny, ostróżki, floksy i słoneczniczki), kolekcja storczyków ogrodowych (5 gatunków, którym towarzyszy plakat) oraz zestawy bylin nadających się do obsadzania grobów. Przebojem ostatniego sezonu były żurawki (Heuchera sp.) o dekoracyjnych purpurowo-brązowych liściach z kontrastowym unerwieniem. Najpopularniejsze odmiany z tego rodzaju to: 'Palace Purple’ — fot. 11, 'Chocolate Ruffles’ (najlepsza nowość targów Plantarium ’95 — patrz „Szkółkarstwo” 1/96), 'Stormy Seas’ i 'Plum Pudding’. Coraz częściej wykorzystuje się je zresztą nie tylko na rabatach, ale i w patiowych pojemnikach. W tym przypadku rośliny wyglądają szczególnie efektownie w kompozycjach sprzedawanych jesienią.







    FOT. 11. ŻURAWKA 'PALACE PURPLE’


    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułIDZIE VAT!
    Następny artykułFRUIT LOGISTICA NA PRZEŁOMIE WIEKÓW część 1

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.