OBIEG ZASTĘPCZY

    Kilka lat temu redaktor Kazimierz Paliński opublikował felieton pod tytułem: "Czy nie znudził się Wam taki handel?" Był to okres, kiedy sporo pisano o holenderskich aukcjach, a koncepcja polskiego modelu hurtowego handlu owocami czekała nie tylko na realizację, ale dopiero na opracowanie.












































    Kilka lat temu redaktor Kazimierz Paliński opublikował felieton pod tytułem: „Czy nie znudził się Wam taki handel?” Był to okres, kiedy sporo pisano o holenderskich aukcjach, a koncepcja polskiego modelu hurtowego handlu owocami czekała nie tylko na realizację, ale dopiero na opracowanie. Rzeczywistość zaś, o której traktował wspomniany tekst, była dla producentów nadzwyczaj przykra — brudne i zatłoczone place, szumnie zwane wtedy targowiskami hurtowymi, często bez podstawowych urządzeń sanitarnych. W takich warunkach producenci koczowali z towarem często po dwa, trzy dni.
    Nic więc dziwnego, że wielu z nich rzeczywiście znudził się taki handel, o czym mogą świadczyć opublikowane poniżej dane (tabela). Najwcześniejsze wyniki, z sezonu 1996/97 (opracowanie Łukawskiej z1998 r.) dotyczą 44 gospodarstw, zaś dane dla sezonu 1999/2000 zebrałem na podstawie ankiety przeprowadzonej wśród 20 sadowników. Z powodu zbyt szczupłego materiału statystycznego mogą więc one służyć jedynie zasygnalizowaniu pewnych interesujących zjawisk.







    STRUKTURA KANAŁÓW ZBYTU JABŁEK W SEZONACH 1996/97 I 1999/2000: x) w % jabłek produkowanych w gospodarstwie


    Porównanie tych właśnie sezonów jest ciekawe ze względu na fakt, że w 1996 roku zebrano w Polsce 1,952 mln ton jabłek, zaś w roku 1999 — zaledwie 1,5 mln ton. Z tego głównie powodu pierwszy z sezonów postrzegany był przez sadowników jako najmniej atrakcyjny cenowo od 1994 roku (przynajmniej na Mazowszu), a mijający obecnie, chociaż nietypowy pod względem dynamiki cen, już w końcu kwietnia producenci określali jako zadowalający. Takie różnice mogą wprawdzie modyfikować strukturę kanałów zbytu, ale pewne tendencje w kształtowaniu się rynku obserwuje się już od dłuższego czasu. Innymi słowy: wielkość podaży owoców ma większy wpływ na poziom cen niż na strukturę rynku hurtowego. Ta ostatnia zdaje się kształtować bardziej na zasadzie reakcji obronnej przeciwko prymitywnym targowiskom. Ponieważ sadownicy nie mieli do dyspozycji w zasadzie niczego poza nimi, więc postarali się stworzyć inne możliwości we własnym zakresie. O tym przynajmniej zdają się świadczyć prezentowane wyniki.



    Sklepy detaliczne
    Ich rola jako bezpośredniego odbiorcy towaru z gospodarstw o niewielkiej produkcji maleje, natomiast pozostaje praktycznie bez zmian w grupie gospodarstw większych, dysponujących dużą ilością owoców. Ponieważ tę właśnie grupę gospodarstw należy traktować przyszłościowo, więc zaobserwowane tu tendencje zasługują na baczną uwagę. W gospodarstwach położonych blisko dużych aglomeracji sklepy detaliczne bywają nawet dominującą grupą odbiorców. Właściciele takich sadów traktują ją jako perspektywiczną także i dlatego, że pozwala wyeliminować pośredników hurtowych. Znaczenie sklepów detalicznych jako kanału zbytu powinno wzrastać wraz ze zwiększaniem się, niewielkiego jeszcze, udziału supermarketów w handlu polskimi owocami.



    Targowiska hurtowe
    Prezentowane dane nie dotyczą nowych rynków hurtowych, ale tradycyjnych, „siermiężnych” targowisk. Pozycja tych pierwszych w handlu krajowymi owocami dopiero się kształtuje. Natomiast stare targowiska są traktowane przez sadowników jako zło konieczne — chętnie zasięgają oni tam informacji o aktualnych cenach, ale coraz mniej chętnie na nich handlują. W wielu przypadkach są nawet skłonni sprzedać jabłka hurtownikowi nieco taniej, ale za to na miejscu, w gospodarstwie. W grupie gospodarstw o mniejszej produkcji targowiska hurtowe stanowiły w sezonie 1996/97 dominujący kanał zbytu. Także dla tych dużych udział targowisk w handlu jabłkami był wtedy znaczny. W mijającym sezonie placom hurtowym udało się jeszcze utrzymać dominującą pozycję (choć ich udział spadł więcej niż o połowę) w zbycie owoców pochodzących z gospodarstw o mniejszej produkcji. Znaczenie tych kanałów zbytu dla „dużych” sadowników było mniejsze już kilka lat temu i nadal wyraźnie spada.



    Hurtownicy
    Ta grupa odbiorców jabłek w handlu hurtowym wyraźnie zyskuje na znaczeniu. Było to widoczne wcześniej w gospodarstwach o dużej produkcji (w tej grupie jest to dominujący kanał zbytu), a nieco później hurtownicy zaczęli przejmować również znaczną część owoców pochodzących z mniejszych gospodarstw. Taka sytuacja wynika zarówno z uzasadnionej niechęci właścicieli dużych sadów do prowadzenia handlu na „zieleniakach”, jak też z wieloletnich często tradycji kontaktów konkretnych producentów i odbiorców. W toku tej współpracy wytworzyło się przekonanie obu stron o solidności partnera. Zdarza się, że jeden hurtownik od lat kupuje 70–80% produkcji jabłek z danego gospodarstwa, czasem kilkaset ton owoców. Stwierdzenie rosnącej roli tej grupy odbiorców wydaje się ważne dla przyszłości handlu jabłkami.



    Przemysł
    Na początku lat 90. wielu krajowych specjalistów uważało, że udział owoców przemysłowych w naszej produkcji jabłek jest stanowczo zbyt wysoki. Pogląd taki podzielali również ich koledzy z Holandii czy Niemiec. Za jedno z podstawowych zadań, stojących przed polskimi sadownikami, uważano wtedy przekształcenie struktury produkcji tak, aby jabłka deserowe stanowiły 70–80%. Przedstawione dane sugerują, że wiele gospodarstw już to zrealizowało. Oczywiście, udział przemysłu w handlu hurtowym jabłkami zależy od wielu czynników: poziomu zbiorów i cen w kraju, sytuacji na światowym ryn-ku koncentratu soku jabłkowego czy wysokości zbiorów pomarańczy w Brazylii i Europie. Trudno oczekiwać, aby nastąpiło ponowne odwrócenie proporcji pomiędzy owocami deserowymi i przemysłowymi. Warto jednak odnotować, że na Mazowszu zaczyna się liczyć już nie tylko sektor ksj, ale również suszarnictwo.



    Przyszłość
    Na tak zarysowany obraz obrotu jabłkami nakłada się niezwykle ważny fakt funkcjonowania nowych rynków hurtowych. Zaczynają one wypierać i zastępować dotychczasowe targowiska hurtowe. Tak stało się w Warszawie, gdzie Bronisze są już obecnie faktycznym monopolistą. Powstają zatem pytania: czy i jak zmieni się struktura rynku oraz kto dokona koncentracji podaży i kto w takim razie będzie decydował o poziomie cen. Na ostatnie z pytań możliwe są trzy odpowiedzi:
    – Producenci — to opcja dla naszego sadownictwa najbardziej korzystna, ale niestety mało prawdopodobna. Z powodu barier natury prawnej, finansowej i psychicznej proces konsolidacji sadowników w grupy przebie-ga zbyt wolno. Wspólne działania ograniczają się najczęściej jedynie do zakupów środków ochrony roślin. Nie wykształcił się także jeszcze model funkcjonowania grupy na rynku hurtowym. W obecnej zaś sytuacji, gdy na zachodzie Europy funkcjonują organizacje producenckie, które dysponują większością produkcji jabłek w danym regionie (np. Południowy Tyrol), istnieje potrzeba stworzenia (np. na Mazowszu — dwóch, trzech) takich podmiotów gospodarczych, co wydaje się jednak mało realne.
    – Kupcy — gdyby doprowadzili do koncentracji podaży, to stworzylibyśmy model rynku podobny do szwedzkiego czy brytyjskiego. Jest to wariant mniej korzystny dla producentów od poprzedniego. Rosnąca rola hurtowników w handlu jabłkami zdaje się jednak wskazywać na to, że właśnie oni mają realną szansę na zdominowanie rynku. Wielu z nich podkreśla, że dotychczasowe kontakty handlowe nawet z dobrymi i dużymi producentami nie pokrywają wszystkich potrzeb. Można się zatem spodziewać, że kupcy w oparciu o rynki hurtowe typu Bronisz będą te potrzeby realizować czy przewidywać, że wielu hurtowników zacznie się specjalizować w kompletowaniu dostaw owoców i warzyw dla potrzeb sieci supermarketów. Czyni to scenariusz „kupiecki” tym bardziej prawdopodobnym.
    – Ostatnia opcja to przejęcie kontroli podaży przez podmioty zagraniczne. Realizacja takiej wersji oznacza opanowanie rynków hurtowych przez firmy, dla których przedmiotem zainteresowania i obrotu będą owoce produkowane poza granicami naszego kraju. W takim przypadku rynki hurtowe stałyby się narzędziem wypierania z polskiego rynku polskich owoców. Co więcej, można też przewidywać, że wspomniane podmioty traktowałyby dominację na naszych rynkach hurtowych jako okazję do reeksportu swoich owoców na Wschód. Dla naszych producentów nie oznacza to niczego dobrego i wielu z nich ma świadomość istnienia takich zagrożeń.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułMIĘTA WONNA 'VARIEGATA’ (Mentha suaveolens)
    Następny artykuł”ZROZUMIEĆ NEGOCJACJE”…

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.