PRAWA FIZYKI

    W grudniu minął miesiąc od wprowadzenia zakazu eksportu polskich produktów roślinnych do Rosji. Na krajowym rynku jabłek nie było paniki i niewiele wskazywało, że dojdzie do niej w nadchodzących miesiącach. Ceny owoców deserowych nieco spadły, ale można to wytłumaczyć zbliżającymi się Świętami Bożego Narodzenia. Podobne sytuacje były regułą i w minionych latach. Gdy obserwuję rozwój sytuacji, przypomina mi się monolog z Kabaretu Dudek: "Woda, napotykając na otwór, czyli szczelinę — wypływa" W ostatnich tygodniach raptownie wzrosło bowiem zainteresowanie naszymi jabłkami na południu Europy, zwłaszcza na Węgrzech i w Rumunii.

    Ten kierunek był ważny w naszym eksporcie jabłek również w poprzednich latach i sprzedawaliśmy tam około 20% tych owoców. Prawa fizyki i prawa rynku są podobne i w tym, że zarówno woda, jak i masa towarowa przemieszczają się drogami najprostszymi i najkrótszymi. Byłoby więc najlepiej, aby przynajmniej nasze handlowe stosunki z Rosją powróciły do normalności. W grudniu nadzieje na szczęśliwy finał rozmów były powszechne. Strona rosyjska deklarowała wolę powrotu do normalności pod warunkiem zwiększonej kontroli i wyznaczenia ograniczonej liczby przejść granicznych, na których będzie ona prowadzona.


    W ubiegłym roku mieliśmy jednak sporo szczęścia w nieszczęściu. Mam na myśli zarówno mniejsze zbiory jabłek w Polsce, jak i wysokie ceny jabłek przemysłowych. Ten sektor rynku również nie zareagował na rosyjski zakaz. Był nawet w listopadzie moment, że ceny skupu „przemysłu” były wyższe niż 0,6 zł/kg, zaś na początku grudnia ciągle przekraczały 0,5 zł/kg. Warto dodać, że od stycznia do końca września ubiegłego roku, eksport chińskiego koncentratu soku jabłkowego wzrósł do 504 tys. ton (350 tys. ton w 2004 r.). Na najbardziej nas interesujący rynek niemiecki trafiło go 79 tys. ton (18 tys. ton w 2004 roku). Najwięcej jabłek przemysłowych kupuje się w Polsce w październiku i listopadzie. Skoro więc, mimo tak znacznego wzrostu chińskiego eksportu tego produktu, ceny skupu były wysokie, oznacza to, że niedobory na światowym rynku koncentratu soku jabłkowego nie zostały zlikwidowane. Stwarza to dobre perspektywy na nadchodzące miesiące. W najgorszym razie pozostaje więc ostatnia deska ratunku.


    Ważne jest i to, że ceny skupu nie „szalały” tak, jak w 1999 roku, chociaż wciąż nie warto przygotowywać na eksport partii jabłek miernej jakości. Za kilogram 'Idareda’ o średnicy przynajmniej 7 cm sadownik otrzymywał 0,75 zł, 'Glostera’ (o średnicy większej niż 7,5 cm) — 0,95 zł, 'Ligola’ (od 7,5 cm) — 0,9 zł (od 8 cm —1 zł), 'Gali’ (od 6,5 cm) — 1 zł, 'Golden Deliciosa’ (powyżej 7,5 cm) — 1,1 zł, Jonagoldów (od 8 cm) — 0,85 zł. 'Sampiona’ o średnicy co najmniej 7 cm można było sprzedać na rynek skandynawski, pod warunkiem, że jędrność była nie niższa niż 4,5 kG.


    Wysokość oraz dynamika średnich cen (w zł/kg) owoców wybranych gatunków
    i odmian na rynku warszawskim — listopad 2005/listopad 2004


    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułEUROPEJSKIE PERSPEKTYWY DLA POLSKICH POMIDORÓW
    Następny artykułW TROSCE O PRZEJRZYSTOŚĆ RYNKU

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.