Rolnictwo ekologiczne na terenach cennych przyrodniczo było tematem warszawskiej konferencji Międzynarodowej Federacji Rolnictwa Ekologicznego Krajów Europy Środkowej i Wschodniej (CEE IFOAM), zorganizowanej 6 maja przez Agroekologiczne Biuro Konsultingowe ROL-EKO. Wydarzeniu temu patronował minister ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa, Jan Szyszko.
W Polsce uprawy ekologiczne stanowią zaledwie 3 promile ogólnej produkcji rolniczej, podczas gdy na przykład w przodującej pod tym względem Austrii udział ten wynosi 10%, w Szwajcarii — 7%, podobnie w Szwecji i Finlandii. Jak stwierdził Bernward Geier, sekretarz generalny IFOAM, na świecie udział żywności ekologicznej w poszczególnych rynkach wzrasta o 20–30%, w niektórych nawet o 50%, rocznie. Szacuje się, że w przyszłym roku światowe obroty produktami ekologicznymi osiągną 100 miliardów dolarów, z czego duża część przypadnie na Stany Zjednoczone i Japonię.
W Polsce mamy tylko 476 gospodarstw atestowanych przez uprawnione do tego jednostki krajowe, jak Ekoland czy Polskie Towarzystwo Rolnictwa Ekologicznego, lub zagraniczne — między innymi holenderską SKAL czy francuską ECOCERT. Jako jeden z powodów tak małego zainteresowania uprawami przyjaznymi dla środowiska wskazuje się między innymi słabe dotychczas poparcie rządu dla tego typu inicjatyw. W tym względzie można jednak spodziewać się pewnych zmian. Podstawy prawne stworzy przygotowywana teraz ustawa oraz już obowiązujące rozporządzenie ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej z 19 marca 1999 r., określające wysokość dofinansowania przysługującego gospodarstwom przestawiającym się na produkcję ekologiczną. Po odejściu od tradycyjnych metod uprawy może nastąpić obniżenie plonu, a równocześnie nie można go jeszcze sprzedawać jako atestowanego, więc po nieco wyższych cenach. W tym okresie przejściowym rolnicy mogą otrzymać dopłaty wynoszące — w zależności od prowadzonej uprawy — od 75 do 230 złotych do hektara rocznie (tabela). Dofinansowana ma być także kontrola i atestacja gospodarstw.
W praktyce o tym, czy rolnictwo ekologiczne rozwinie się u nas, zadecydują reguły gospodarki rynkowej, bo trudno przypuszczać, żeby wspomniana kwota dotacji skłoniła kogoś do przestawienia gospodarstwa na nowy sposób produkcji. Najpierw trzeba wykreować zapotrzebowanie na ekologiczną żywność, bo jest ono jeszcze niewielkie. Wyniki badań przeprowadzonych przez SGGW wskazują, że średnio 4% naszych konsumentów (w większych miastach 9%), deklaruje chęć kupowania takiej droższej żywności. Dla porównania w Niemczech wskaźnik ten wynosi 25%. Nie w pełni wykorzystane są również możliwości eksportu, na przykład mrożonych owoców jagodowych, ponieważ nasz system certyfikacji nie jest honorowany w krajach unijnych. Jako atestowane mogą tam być sprzedawane tylko produkty spełniające wymagania określone w rozporządzeniu Rady EWG nr 2092/91. Odpowiednie świadectwa mogą wydawać jedynie jednostki kontrolne z krajów Unii Europejskiej.