UKORZENIANIE W TEORII I PRAKTYCE

    Już po raz siódmy Instytut Sadownictwa i Kwiaciarstwa zorganizował konferencję poświęconą szkółkarstwu ozdobnemu. Tym razem odbyła się ona mniej więcej w połowie maja i trwała dwa dni, z których pierwszy przeznaczono na wykłady, a drugi — na zwiedzanie gospodarstw oraz Ogrodu Botanicznego w Powsinie.






























    Jak podkreśliła podczas otwarcia spotkania dyrektor ISK prof. Danuta Goszczyńska, największym współczesnym wyzwaniem dla naukowców zajmujących się szkółkarstwem jest biotechnologia, a dla producentów — marketing. Podczas konferencji mówiono jednak głównie o podstawowych czynnikach warunkujących powodzenie tradycyjnej produkcji, począwszy od ukorzeniania sadzonek, a na ochronie roślin skończywszy.



    Ponad 50 czynników…
    …które można modyfikować, wpływa na ukorzenianie i sukces w rozmnażaniu przez sadzonki. Mówił o tym prof. Wolfgang Spethmann z uniwersytetu w Hanowerze. Stwierdził jednak, że najważniejsze z tych czynników to: – efektywny wiek materiału matecznego (łatwiej ukorzeniają się sadzonki z roślin młodych, pobrane u podstawy rośliny* i w początkowych cyklach mnożenia danej odmiany albo po jej odmłodzeniu, np. metodą kultur tkankowych); – termin ukorzeniania; – metoda utrzymywania dużej wilgotności powietrza w mnożarce (zraszanie lub zamgławianie); – sposób przetrzymywania przez zimę sadzonek już ukorzenionych. Prelegent podkreślił zarazem, że przecenia się rolę podłoża (w jego badaniach różaneczniki bardzo dobrze ukorzeniały się w czystym żwirze) czy regulatorów wzrostu (w swoich doświadczeniach używał, jeśli w ogóle, to wyłącznie IBA w stężeniu 0,5%, niekiedy z dodatkiem fungicydu zwalczającego szarą pleśń).
    Uwzględnienie tych wiadomości ma znaczenie przede wszystkim w przypadku gatunków trudnych w mnożeniu przez sadzonki, jak dąb szypułkowy czy bezszypułkowy oraz lipa drobnolistna, nad którymi pracował prof. Spethmann. U wymienionych gatunków zaletą takiej metody rozmnażania jest m.in. otrzymywanie roślin z pojedynczym przewodnikiem. Sadzonki traktowano w badaniach kwasem indolilomasłowym (IBA — 0,5%) i ukorzeniano w tunelu foliowym dodając do podłoża, bezpośrednio przed sadzonkowaniem, nawozu o spowolnionym działaniu (Osmocote 3–4 mies.).
    W przypadku d ę b ó w jako rośliny mateczne wykładowca polecał 2–7-letnie siewki, nawożone wcześniej azotem (50–70 kg N/ha). Starsze okazy są natomiast źródłem sadzonek wytwarzających kalus, którego obecność świadczy o niedopracowaniu metody rozmnażania. Sadzonki, długości 10–25 cm, należy pobierać w pierwszej połowie czerwca, bezpośrednio po zakończeniu pierwszego przyrostu, pozostawiając jedynie wierzchołkowy okółek liści. Podłożem, które okazało się najlepsze, jest mieszanina torfu z piaskiem (2 : 1) o pH 3,2 (wraz ze wzrostem odczynu zwiększała się ilość kalusu na sadzonkach i zmniejszał procent ukorzeniania). Sadzonki ukorzeniane były w warunkach wysokociśnieniowego zamgławiania, które ograniczano od początku września. Do tego czasu wytworzyły one korzenie dobrej jakości, które pojawiały się bardzo szybko i, zwłaszcza w pierwszej dekadzie lipca oraz w drugiej połowie sierpnia, intensywnie przyrastały na długość. Do połowy listopada udawało się opisaną metodą otrzymać drzewka wysokości do 1,2 m. Zimą przetrzymywano je w nieogrzewanych tunelach. Rośliny przeżywały do wiosny tym lepiej, im młodsze były mateczniki. W doświadczeniach prof. Spethmanna tak wyprodukowane dęby z 9-letnich okazów przeżywały zaledwie w 30%, podczas gdy z 2–7-letnich mateczników otrzymywano po zimie 75–100% ukorzenionych roślin. Dęby z sadzonek nadają się do przesadzenia w pole już w marcu, kwietniu, czyli w 9, 10 miesięcy po rozpoczęciu cyklu rozmnażania. Prelegent podkreślił znaczenie nawożenia ukorzenionych sadzonek, którego brak powoduje zahamowanie wzrostu pędów po przesadzeniu.
    Dla l i p y d r o b n o l i s t n e j (doświadczenia prowadzono na odmianach 'Greenspire’ oraz 'Pallida’) wiek rośliny matecznej nie był tak istotny, jak u dębów. Jednak pędy ukorzenionych sadzonek pobranych z drzew ponad 20-letnich rosły słabiej niż te pochodzące z młodszych egzemplarzy. Bardzo ważne natomiast okazało się miejsce na roślinie, z którego pobierano sadzonki — powinna to być podstawa pnia, zwłaszcza w przypadku starszych mateczników. Najlepszy, najbardziej zwarty system korzeniowy uzyskano w żwirze ( 3–8 mm). Wystarczało zraszanie sadzonek, choć dobre rezultaty uzyskano także przy zamgławianiu. Sadzonki pobrane w drugiej połowie czerwca ukorzeniały się do połowy lipca, nawet w 100%. Szkodliwe było jednak przesadzanie roślin jesienią — powodowało ich zamieranie lub zły wzrost i rozwój w następnym sezonie. Dlatego też należy się z tym wstrzymać do wiosny i przystąpić do kolejnego etapu produkcji dopiero po przezimowaniu materiału.
    Prof. Spethmann omówił ponadto rozmnażanie przez sadzonki czereśni ptasiej (m.in. podkładki z serii GiSeLA czy F/12) oraz podkładek pod pienne róże (czyt. też str. 18). Wiadomości na ten temat, a także streszczenia innych wykładów oraz informacje z posterów przedstawionych podczas konferencji można znaleźć w materiałach wydrukowanych przez ISK.



    Między Wschodem a Zachodem
    Pierwszą ze szkółek zwiedzanych w drugim dniu konferencji była skierniewicka firma Green Market, która istnieje od 1992 roku i należy do Beaty oraz Włodzimierza Flejszerów (fot. 1). Powstała na bazie gospodarstwa rodziców właścicieli oraz nieruchomości i terenu po zakładzie zieleni miejskiej. Główną działalnością młodego, ale szybko się rozwijającego przedsiębiorstwa, jest sprzedaż dwuletniego materiału, w pojemnikach P9. Oprócz tego produkuje się krzewy w gruncie (w drugiej siedzibie, odległej o 180 km), a także prowadzi punkt sprzedaży detalicznej. Łączna powierzchnia szkółki wynosi około 11 ha, przy czym niebawem ma wzrosnąć o 0,7 ha.







    Fot. 1. Włodzimierz Flejszer, właściciel firmy Green Market


    Ciekawostką dotyczącą Green Marketu jest specyficzna współpraca z holenderskim partnerem. Otóż polega ona na tym, że zbierane w szkółce gruntowej, nieukorzenione sadzonki (2 mln rocznie) wysyłane są do Holandii, a następnie, już ukorzenione, w multiplatach (fot. 2) wracają do Skierniewic (0,5 mln szt.), w trzech terminach od końca kwietnia do maja. Tu są przesadzane do doniczek (fot. 3) — średnio po 14–15 tys. sztuk dziennie — i przenoszone do tuneli firmy Rovero (w sumie jest ich 8, pokryte są mleczną folią, co roku wymienianą). Następnie 70% tego materiału trafia do szkółkarzy krajowych, a pozostałe 30% sprzedawane jest za granicę, także wschodnią. Właśnie z powodu eksportu, rośliny sadzone są do czystego substratu torfowego — gotowego, przygotowywanego przez firmę Hollas, według receptury zleceniodawcy.







    Fot. 2. Ukorzenione w Holandii sadzonki…










    Fot. 3. …przesadzane są w Skierniewicach do doniczek P9


    90% roślin produkowanych w Green Markecie to krzewy iglaste, z tego 50% stanowią żywotniki, 30% jałowce, 20% cyprysiki. W gruncie sadzi się 100 tys. krzewów i uprawia do czasu, aż osiągną wysokość 1–2 m. 80% materiału zbywane jest hurtowo, a pozostała część zasila firmowy punkt sprzedaży. Ze skierniewickim przedsiębiorstwem współpracuje 4 przedstawicieli handlowych, którzy działają w Warszawie, Radomiu, Kielcach i Wałbrzychu.



    Królestwo liściastych
    W odróżnieniu od poprzedniej szkółki, a także zdecydowanej większości krajowych gospodarstw, firma Jana i Marii Bigoszyńskich-Łazuckich z Jasieńca k. Grójca produkuje wyłącznie krzewy liściaste. W ofercie znajduje się około 250 gatunków i odmian, a osobną kategorię stanowią róże. Zarówno pierwsza, jak i druga grupa roślin uprawiana jest w gruncie (większość) na powierzchni 7 ha oraz w pojemnikach na 2,5 ha.
    Tradycje szkółki sięgają roku 1970, ale na dobre działalność w Jasieńcu rozpoczęła się w drugiej połowie lat 80. Od tej pory gospodarstwo znacznie powiększono — dziś jego powierzchnia wynosi 24 ha — i zbudowano odpowiednią infrastrukturę. Składają się na nią m.in. hala-zaplecze produkcyjne wraz z chłodnią, wodociąg z 4 niezależnymi źródłami wody, agregaty prądotwórcze, 15 tuneli foliowych. Cały teren jest zdrenowany oraz dokładnie wyrównany, co — jak zaznacza J. Bigoszyński-Łazucki (fot. 4) — było bardzo poważną inwestycją, i równocześnie taką, której nie można zaniedbać, bo efekty są wieloletnie. Właściciele zwracają też wiele uwagi na ład w gospodarstwie, estetykę otoczenia, między innymi z tego powodu granicę szkółki tworzy kilkumetrowej szerokości pas zieleni — okresowo kwitnący.







    Fot. 4. Jan Bigoszyński-Łazucki w otoczeniu uczestników skierniewickiego seminarium


    Mateczniki zajmują 0,5–1 ha i są źródłem sadzonek ukorzenianych w multiplatach i na zagonach w tunelach foliowych. Młody materiał przesadzany jest następnie do doniczek 1,5-litrowych i ustawiany w kontenerowni (fot. 5) albo sadzony bezpośrednio do gruntu. Stąd z kolei — w odpowiednim stadium — wykopywany jest jesienią i przenoszony do chłodni albo do dołownika, a potem sadzony do pojemników 2–5-litrowych (lub większych). Te ostatnie prace odbywają się od początku lutego do końca maja. Podłoże przygotowuje się z kompostowanej kory i torfu z dodatkiem piasku, gliny i przekompostowanych trocin. W najbliższym czasie J. M. Bigoszyńscy-Łazuccy zamierzają jednak przejść na gotowe, standardowe substraty. Krzewy pozostające zimą w kontenerowni zabezpiecza się przed mrozem i wiatrem workami z torfem (układanymi pomiędzy zagonami) oraz słomą, którą później kompostuje się i wykorzystuje jako nawóz organiczny w uprawach gruntowych.







    Fot. 5. Fragment kontenerowni szkółki Łazuccy


    Jedną z najnowszych inwestycji w tej szkółce są 4 tunele własnej produkcji, 7-metrowej szerokości, kryte podwójną folią, ze ścianami szczytowymi z poliwęglanów (fot. 6).







    Fot. 6. Nowe tunele własnej produkcji


    Jak twierdzą J. M. Bigoszyńscy-Łazuccy, do samowystarczalności w tym względzie zmusiła ich postawa oferujących tunele firm, które stawiały niekorzystne warunki lub nie były gotowe spełnić wszystkich oczekiwań właścicieli. Ci ostatni podkreślają zarazem, że starają się mieć tak samo dobry stosunek do swoich klientów, jakiego spodziewają się od przedsiębiorstw obsługujących ogrodników. W kontaktach z kupującymi krzewy z firmy Łazuccy pomaga dział sprzedaży prowadzony przez Irenę Strzałkowską, która cały dostępny towar oraz transakcje na bieżąco rejestruje w komputerze i dzięki temu szybko orientuje się w aktualnej ofercie. Ułatwieniem dla części klientów jest zarazem możliwość składania zamówień za pośrednictwem strony www, którą założono w tym roku. Prowadzi się wyłącznie sprzedaż hurtową (fot. 7).







    Fot. 7. Krzewy przygotowane do ekspedycji


    Jednocześnie J. Bigoszyński-Łazucki podkreśla, że tzw. szkółki detaliczne powinny oferować rośliny po cenach przynajmniej równych lub wyższych niż w typowych punktach sprzedaży detalicznej, gdyż w przeciwnym razie branża producencka działa na własną szkodę.

    * — w przypadku żywotnika zachodniego procent ukorzeniania zmniejszał się od 90% do 40%, w zależności od położenia sadzonek na krzewie

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułKRZEWUSZKI
    Następny artykułSOK WIŚNIOWY POLSKĄ SZANSĄ

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.