Historia
Pierwszym ogrodnikiem w rodzinie Hajdrowskich był Alfons, dziadek obecnego właściciela, który tajniki swojej profesji poznawał w niemieckim gospodarstwie szkółkarsko-ogrodniczym w Bydgoszczy. Gdy przed II wojną światową Polacy mieli coraz większe problemy z pracą w tamtym regionie, A. Hajdrowski przeniósł się do Krakowa, gdzie do wybuchu wojny był ogrodnikiem w jednym z miejscowych majątków. Ten okres zakończył się wraz z „wyzwoleniem” Krakowa przez Armię Czerwoną, która zdewastowała dom i gospodarstwo wchodzące w skład majątku. Wtedy dopiero pan Alfons zakupił ziemię — 0,7 ha na Woli Justowskiej (wówczas znajdującej się na słabo zaludnionych przedmieściach Krakowa), gdzie szkółka istniała aż do 2000 roku. W latach 50. ub. wieku A. Hajdrowski prowadząc szkółkę nawiązywał nowe kontakty (m.in. ze szkółkami prof. Ślaskiego, J. Byczkowskiego, S. Przedpełskiego), które umożliwiły zgromadzenie pierwszych mateczników. Równocześnie pracował w tym okresie w CNOS-ie. Na początku lat 80. szkółkę przejął Zygmunt Hajdrowski (fot. 1), a w kilka lat później — po ukończeniu ogrodnictwa na AR w Krakowie — zaczął mu pomagać syn Bogdan, obecny właściciel firmy.
Fot. 1. Zygmunt (po lewej) i Bogdan Hajdrowski w mateczniku szkółki na Woli Justowskiej
Ponieważ szkółka na Woli Justowskiej była niewielka, a możliwości dokupienia ziemi nierealne (okolica stała się modną i drogą dzielnicą miasta) właściciele starali się korzystać z usług znajomych gospodarstw, gdzie kontraktowali produkcję większego materiału z powierzonej „młodzieży”. Ta współpraca zakończyła się jednak wraz z zastojem w polskiej gospodarce pod koniec lat 80.
Rośliny na Woli Justowskiej produkowano najpierw w gruncie, potem w foliowych workach, wreszcie w sztywnych pojemnikach. Dla jak najoszczędniejszego wykorzystania miejsca matecznikami były żywopłoty ogradzające posesję. Na miejscu znajdowała się mała szklarnia i trzy tunele foliowe służące za mnożarki.
W 2000 roku B. Hajdrowski zakupił ziemię w Mnikowie i tam przeniesiono produkcję. Na Woli pozostały jedynie mateczniki najcenniejszych taksonów oraz stara szklarnia.
W kontenerach i gruncie
Szkółka w Mnikowie powstała na miejscu, gdzie wcześniej rosło tylko zboże. Cały teren trzeba było więc odpowiednio zagospodarować. Rozpoczęto od niwelacji terenu. Kontenerownię (8 kwater 60 x 40 m i dwie — dla „młodzieży” — 9 x 30 m) przygotowano tak, aby w przyszłości można było łatwo rozpocząć produkcję w zamkniętym obiegu wody i pożywki — wszystkie zagony nachylone są w kierunku rowu zbiorczego (fot. 2). Na kwaterach z „młodzieżą” można jesienią rozstawić metalowe pałąki oraz okryć zagony folią (fot. 3).
Wokół szkółki i w jej obrębie sadzi się szpalery, które mają osłaniać kwatery (fot. 4), gospodarstwo leży bowiem na otwartym terenie i wiatry często przewracają rośliny ustawione na zagonach (fot. 4 a).
Fot. 2. Zagony w Mnikowie przygotowano z myślą o uruchomieniu w przyszłości obiegu zamkniętego wody
Fot. 3. Kwatery z „młodzieżą” można zimą okryć folią
Fot. 4. Szpalery chronią rośliny przed wiatrem
a — skutki wiatru
Wodę do nawadniania czerpie się ze studni głębinowej i gromadzi w zbiorniku, a częściowo uzupełnia ze strumyka, który przepływa przez środek szkółki. Właśnie ten niewielki ciek był przyczyną ogromnych strat. Rok po przenosinach, w lipcu 2001 roku, po kilkunastodniowych ulewnych opadach, woda zaczęła zalewać gospodarstwo. Stało się to tak nagle, że pracownicy musieli uciekać z zagonów. Straty sięgnęły 50% (fot. 5), z czego 20% „zniknęło” w szybkim tempie. Na wiosnę z okolicznych łąk zebrano 1,5 przyczepy pustych doniczek. Dewastacji uległy kwatery, drogi, uszkodzony został system nawadniania. Na szczęście z pomocą przyszli szkółkarze. „Pomoc była większa niż mogłem przyjąć. Otrzymałem przede wszystkim dużo cennej młodzieży, gdyż nasza w P9 spłynęła w pierwszej kolejności” — mówi B. Hajdrowski, który do dziś jest wdzięczny kolegom za wsparcie w trudnych chwilach.
Fot. 5. Rośliny zbierane po powodzi z pól wokół szkółki — lipiec 2001
Kwatery gruntowe znajdują się obok kontenerowni. Słabe gleby nie odpowiadają jednak wszystkim gatunkom, najlepiej udają się sosny, żywotniki oraz cisy. W polu sadzi się także większość szczepionych roślin iglastych. Na ukończeniu są kolejne kwatery (z liniami kroplującymi), w których znajdzie się miejsce dla dużych okazów drzew i krzewów w pojemnikach (fot. 6). Taki materiał jest bowiem często poszukiwany przez odbiorców, którzy muszą ukończyć inwestycję np. latem, gdy rośliny z gruntu są niedostępne.
Fot. 6. Nowe kwatery z dużymi roślinami w pojemnikach
Pod osłonami i dachem
Dział pod osłonami składa się z pięciu tuneli foliowych starszego typu (7 m x 30 m) oraz trzech nowoczesnych (9 m x 30 m). Te drugie wyposażone są w pełną lub częściową automatykę (można zaprogramować pożądaną temperaturę i wilgotność, a komputer w odpowiednim czasie otworzy wywietrzniki, pokieruje pracą cieniówek i włączy zraszanie lub zamgławianie) oraz przykryte podwójną warstwą folii przedzieloną poduszką powietrzną. Większe tunele mają służyć głównie do ukorzeniania i szczepienia roślin (fot. 7), mniejsze — do produkcji materiału w okresie wegetacji i przechowywania roślin w P9 zimą.
Fot. 7. Większe tunele służą głównie do ukorzeniania sadzonek
W pobliżu tuneli znajduje się ocieplana hala (fot. 8) służąca za magazyn oraz pomieszczenie do sadzenia roślin przy złej pogodzie (w przyszłym roku planowany jest zakup doniczkarki, gdyż bez tego urządzenia produkcja staje się powoli niemożliwa — samych berberysów sadzi się wiosną do P9 około 30 000). Do hali przylega z jednej strony park maszynowy (tutaj parkują ciągniki, wózki do transportu wewnętrznego, rozrzutnik do mieszania podłoży) oraz skład torfu i kory, z drugiej — pomieszczenia socjalne dla pracowników, wyposażone w nowe szatnie, prysznice i toalety oraz pracownia, w której sporządzane są sadzonki. Na ukończeniu jest także budynek administracyjny, w którym znajdzie się biuro firmy.
Fot. 8. Ocieplana hala pozwala na prace przy złej pogodzie
Cykl produkcyjny
Jako pierwsze zimą i wczesną wiosną pobierane są sadzonki z roślin iglastych. W czerwcu ten etap kończy się wraz ze sporządzaniem sadzonek karłowych odmian świerków. Po nich przychodzi pora na krzewy liściaste (zwykle od połowy czerwca, w tym roku od lipca), a późną jesienią — na cisy. Wiosną pod osłonami szczepi się też rośliny iglaste oraz liściaste — część w ręku, część w doniczkach. Podkładki kupowane są od innych producentów.
Sadzonki ukorzeniane są w podłożu z torfu i kory, w multiplatach lub plastikowych skrzynkach. Te pierwsze są wygodniejsze i uzyskuje się z nich materiał lepszej jakości, ale wymagają staranniej przygotowanego podłoża oraz bardziej precyzyjnego podlewania, ze względu na niewielkie objętości komórek. Dlatego do multiplatów (fot. 9) trafiają sadzonki cenniejszych taksonów, reszta — do skrzynek. Sadzonki gatunków liściastych w pojemnikach, w których były ukorzeniane, pozostają z reguły do wiosny, kiedy przesadza się rośliny do P9 lub P12 (materiał w takich pojemnikach jest już poszukiwany przez niektórych handlowców jako towar finalny, ze względu na niską cenę — fot. 10). Niektóre krzewy (np. szybko rosnące tawuły i irgi) sadzi się także do pojemników 1,5–2-litrowych (jesienią nadają się już do sprzedaży). Rośliny iglaste sadzonkowane wiosną sadzi się do pojemników dopiero wiosną następnego roku. Cykl produkcji krzewów liściastych trwa zwykle 2–3 lat, iglastych — co najmniej 4–5 lat.
Fot. 9. W multiplatach ukorzenia się cenniejsze taksony
Fot. 10. Materiał sadzony do P12 wiosną (tu: początek lipca)
Podłożem w pojemnikach jest mieszanina torfu dobrej jakości (tańsze podłoża miały np. dużo nasion chwastów) oraz mielonej kory. Ta ostatnia szybko jednak ostatnio drożeje i nie zawsze ma taką samą jakość. Z tego powodu będzie prawdopodobnie wycofywana z produkcji. Właściciel chciałby oferować te same taksony w różnych wielkościach, stąd, oprócz podstawowych pojemników 3-litrowych, na zagonach można znaleźć także te o objętości 2, 5, 7 i 10 litrów.
Wszystkie rośliny nawadniane są przy pomocy zraszaczy, a „młodzież” wraz z wodą otrzymuje także nawozy (dozownik umieszczono w pomieszczeniu hydroforni). Materiał w większych pojemnikach nawozi się przy pomocy ręcznego dozownika. Od tego roku używane są wyłącznie nawozy wolno działające. Po chłodnej i zimnej wiośnie B. Hajdrowski obawia się jednak, że mogą one uwalniać składniki zbyt długo i, w efekcie, opóźnić drewnienie pędów przed zimą.
Asortyment
W szkółce produkuje się 4 grupy roślin — drzewa i krzewy liściaste oraz iglaste (mniej więcej po 150 gatunków i odmian z każdej grupy) oraz formy szczepione jednych i drugich (około 40 taksonów liściastych i tyle samo iglastych). W poszukiwaniu niszy rynkowej właściciel zwrócił uwagę na krzewuszki i berberysy (fot. 11), w których chciałby się specjalizować. Od lipca tego roku ma np. zezwolenie na rozmnażanie w naszym kraju, chronionej na terenie całej Unii Europejskiej, krzewuszki 'Aleksandra’ (fot. 12), do czasu wejścia Polski do UE oferowanej przez wiele krajowych szkółek. Najciekawsze nowe odmiany krzewuszek są testowane i obserwowane na Woli Justowskiej. Tam także można zobaczyć berberysy w formie piennej (np. Berberis thunbergii 'Aurea’ — fot. 13 — czy 'Bonanza Gold’) oraz próbne kompozycje dwubarwne (odmiana żółtolistna szczepiona na czerwonolistnej podkładce). „Wybrałem krzewuszki i berberysy, gdyż ostatnio zauważyłem duże zainteresowanie roślinami o barwnych liściach” — tłumaczy B. Hajdrowski, który kiedyś produkował dużo wrzosowatych, a teraz odchodzi od tej grupy roślin (poza tym woda w Mnikowie jest nieodpowiednia dla wrzosowatych). „W przyszłości, zamiast większej liczby gatunków i odmian, będę chciał oferować mniej, ale w pojemnikach różnej wielkości”.
Fot. 11. Berberysy — jedna ze specjalności szkółki
Fot. 12. Krzewuszki — kolejna wizytówka firmy: a — 'Night Roses’; b — 'Brigela’; c — 'Rubidor’; d — 'Aleksandra’
Fot. 13. Pienna forma berberysu Thunberga 'Aurea’
Sprzedaż i plany na przyszłość
W szkółce na Woli Justowskiej dominowali klienci detaliczni. Obecnie około 70% materiału z Mnikowa odbierają hurtownicy, głównie z regionów południowej Polski. Pośrednio rośliny trafiają również do supermarketów. Ponieważ także do Mnikowa dotarli już wierni klienci detaliczni, którzy wcześniej zaopatrywali się na Woli, tej wiosny powstał w nowym miejscu punkt sprzedaży. Trafiły do niego niewielkie namioty foliowe przeniesione z Woli Justowskiej. Towarzyszy im obszerny parking oraz drewniany domek z kasą. Na razie brakuje jeszcze ogrodu pokazowego, który ma powstać niedługo, po dokończeniu budynku administracyjnego oraz utwardzeniu dróg w szkółce.
Podstawowe plany na przyszłość to dokończenie rozpoczętych inwestycji i „uspokojenie” produkcji. „Potem chciałbym przede wszystkim pracować trochę mniej intuicyjnie, a lepiej przewidywać, jakie gatunki i odmiany oraz w jakich ilościach będę produkował” — mówi Bogdan Hajdrowski.