WIĘCEJ OPTYMIZMU W NASZYM SADOWNICTWIE

    Podobnie jak w wielu krajach na świecie, także w naszym sadownictwie pogarszają się warunki ekonomiczne. W tych coraz trudniejszych jedni sobie dobrze radzą i są zadowoleni, a inni mają poważne problemy ekonomiczne, w związku z czym są niezadowoleni i narzekają na trudne czasy. Tych drugich jest znacznie więcej w naszym sadownictwie. Wśród tej grupy dominują małe i słabo zorganizowane gospodarstwa, w których plony są na ogół niskie, nie najlepszej jakości i występują problemy ze zbytem owoców po opłacalnych cenach.

    Szacuję, że na mniej więcej 400 000 gospodarstw zajmujących się towarową produkcją owoców, tylko w 10–20% produkcja jest na wysokim, a nawet bardzo wysokim poziomie. Ta grupa ma dobre perspektywy. Następna to około 200 000 gospodarstw, charakteryzujących się średnim poziomem produkcji owoców. Są to małe, typowo rodzinne gospodarstwa. W tej grupie produkcja owoców nie zawsze jest opłacalna i różny jest poziom zadowolenia i optymizmu. Wreszcie trzecia grupa (około 150 000) to bardzo małe gospodarstwa, w których powierzchnia upraw sadowniczych wynosi 0,2–1 ha. W wielu z nich tylko przy korzystnych warunkach atmosferycznych niewielka część owoców staje się towarem. Większość zostaje w gospodarstwie. Te gospodarstwa mają poważne problemy ekonomiczne. W związku z tym trzeba się zastanowić, jakiej im udzielić pomocy, aby mogły dalej funkcjonować lub zrezygnować z towarowej produkcji owoców.


    Na międzynarodowej konferencji sadowniczej pt. „Przyszłość polskiego sadownictwa”, która odbyła się 15 grudnia 2006 roku na Akademii Rolniczej w Lublinie, po raz pierwszy rozpatrywano przyszłość polskiego sadownictwa pod kątem możliwości rozwoju produkcji poszczególnych gatunków i wielkości gospodarstw sadowniczych. Okazuje się, że nasze sadownictwo ma jeszcze warunki do rozwoju i do wzrostu produkcji owoców. Warto zaznaczyć, że w wielu krajach zachodniej Europy nie ma już takich możliwości. Jest to ważny powód do uzasadnionego optymizmu. Lecz nasze szanse mogą trwać najwyżej kilka lat. Mamy ostatnie „5 minut”. Popyt na świeże i przetworzone owoce na rynku europejskim jest stabilny. Pozwala to na planowanie wielkości produkcji, także w Polsce, oraz na podpisywanie wieloletnich umów handlowych zawierających cenę minimalną. To także powód do optymizmu.


    Do gatunków, których produkcję owoców można jeszcze rozwijać, należą jabłoń, grusza, czereśnia, truskawka i malina, a z mniej popularnych — porzeczka czerwona, borówka wysoka, brzoskwinia, morela i orzech. A więc jeszcze dużo gatunków. Moim zdaniem, takich możliwości nie ma w produkcji wiśni, porzeczki czarnej i agrestu. Jak na razie, i chyba jeszcze przez kilka następnych lat, rynek europejski jest nie tylko nasycony, ale nawet przesycony, świeżymi i przetworzonymi owocami tych trzech gatunków.


    Nadal największe szanse na opłacalną produkcję owoców będą miały większe gospodarstwa, dobrze zorganizowane i prowadzone przez fachowców, którzy świetnie znają problemy występujące w nowoczesnej produkcji owoców oraz potrzeby rynku i którzy potrafią się szybko dostosować do nowych warunków. Bardzo ważne jest wspólne działanie w jakiejkolwiek formie i to niezależnie od wielkości gospodarstwa. W tych większych można się specjalizować w produkcji owoców różnych gatunków.


    W nieco trudniejszej sytuacji mogą być gospodarstwa o powierzchni do 3 ha, w których produkcja owoców jest dodatkowym źródłem dochodu. Lecz i dla nich są dobre rozwiązania. Dochodowe może być gospodarstwo, w którym własną siłę roboczą wykorzystuje się, np. w pracochłonnych uprawach, jak truskawki i maliny. Wtedy wystarczy nawet 0,5 ha plantacji. Tylko owoce muszą odpowiadać wymaganiom odbiorcy. Te gospodarstwa mogą zawierać umowy — indywidualne, ale lepiej zbiorowe (kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt gospodarstw), np. z zakładami przetwórczymi. Takie możliwości przecież istnieją. Wtedy produkcja owoców może być ważnym, dodatkowym źródłem dochodu.


    Można także uprawiać inne gatunki, np. jabłonie, grusze na powierzchni około 3 ha, ale ze wspólną sprzedażą owoców lub na potrzeby odpowiedniej spółki, zrzeszenia czy spółdzielni. Z całą odpowiedzialnością stwierdzamy, że w naszym kraju może się rozwijać opłacalna produkcja owoców wielu różnych gatunków w dużych i małych gospodarstwach. Czyż to nie powód do optymizmu?

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułW południowym Tyrolu (cz. I)
    Następny artykułOPTYMISTOM JEST ŁATWIEJ

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.