Ekologia to modny trend. Szkoda tylko, że to dopłaty do takiej produkcji wpływają na podjęcie decyzji o jej rozpoczęciu. To jakaś pomyłka, ponieważ już z założenia sadownik podejmujący decyzję o założeniu sadu ekologicznego często liczy tylko na dopłaty co można stwierdzić po obejrzeniu go.
Okazuje się, że sad, który widnieje na fotografiach spełnia wymogi sadu ekologicznego i przysługuje do niego, a w zasadzie do jego powierzchni pomoc finansowa w ramach działania “Program rolnośrodowiskowy” objęty Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. Szkoda, że dopłaty są do powierzchni a nie do produkcji, bo być może wtedy dopłat nie byłoby wcale i zainteresowanie taką produkcją również.
Najbardziej zastanawiające jest dosadzanie drzewek w miejscach wypadów w pełni sezonu wegetacyjnego. Drzewka z odkrytym systemem korzeniowym posadzone przed kontrolą jednostki nadzorującej spełnią warunek ilości „żywych drzewek”. Później nie jest ważne, że one zamrą. Skoszona do końca lipca murawa w międzyrzędziach też zapewnia uzyskanie dopłat.
Patrząc na taki sad zastanawiam się, kto zajmuje się jego prowadzeniem i czy słuszne było wydatkowanie przez Unię Europejską funduszy na taki cel. W konwencjonalnych gospodarstwach sadowniczych korzystających z funduszy unijnych warunki ich rozliczenie nie są tak proste i zazwyczaj przeprowadzone inwestycje sprawiają, że widać postęp. Zakładane sady nie odbiegają od poziomu europejskiego, a kilka drzewek więcej lub mniej albo inna liczba elementów składowych konstrukcji wspierającej stanowi problem wymagający szeregu wyjaśnień.
Sad z fotografii nie wymaga według jednostek kontrolujących żadnych wyjaśnień, a ja nie będę go komentować – zapraszam do obejrzenia galerii.
Anita Łukawska