W Łącku i Łososinie

T. Zelek otwiera spotkanie w Łososinie Dolnej
Od kilku lat na progu nowego sezonu w Łącku i Łososinie spotykają się sadownicy na organizowanych przez Yara Poland wraz ze Spółdzielnią Ogrodniczą Ziemi Sądeckiej, firmę Agrochemik, Sadowniczą Spółdzielnię Handlową w Łososinie Dolnej konferencjach sadowniczych. 
 
Tradycją tych spotkań jest wystąpienie dyrektora ŚODR O. Sandomierz Adama Fury, który komentuje najistotniejsze problemy rysujące się przed sadownikami w nadchodzącym sezonie oraz zalecenia i nowości nawozowe przekazywane przez Wojciecha Wojcieszka (Yara). Uzupełnieniem jest pokaz cięcia drzew przeprowadzany przez A. Furę. W tym roku zwracał on producentom owoców uwagę między innymi na duże ilości jaj różnych gatunków mszyc co powinno stanowić dla sadowników ostrzeżenie – jeśli tych zimujących jaj nie zniszczą lutowe mrozy i silne przymrozki, wiosną populacje mszyc będą liczne. Zaskakujące mogą być wystąpienia bawełnicy korówki i porazika jabłoniowego. Ten pierwszy gatunek występuje coraz liczniej, ale często bywa przez sadowników ignorowany – jego obecność jest dla nich zaskoczeniem podczas zbiorów owoców. Również brak reakcji przed kwitnieniem na obecność porazika przekreśla szanse na skuteczne ograniczenie jego populacji w późniejszym okresie. W grupie uciążliwych do zwalczenia zwójkówek na szczególną uwagę zasługuje zwójka bukóweczka. Z obserwacji A. Fury wynika, że przy jej odłowach w ilości 6 szt. na jedną pułapkę faktycznie wielkość powodowanych przez ten gatunek szkód był taki, jak przy wystąpieniu zwójki siatkóweczki odławianej w liczbie 20 sztuk/pułapkę. 

Uzupełnieniem części seminaryjnej był pokaz cięcia drzew przeprowadzony przez A. Furę
 

Wojciech Wojcieszek uznał fertygację za optymalny dla roślin system dostarczania im składników odżywczych – trafia do korzeni to, czego potrzebują wtedy i w takiej formie oraz ilościach, jakich właśnie wymagają. Nawozami sypkimi można tylko próbować przybliżyć się do tego optimum poprzez zaakceptowanie dużej częstotliwości rozsiewania nawozów. Nie zawsze jednak można dostarczyć roślinom potrzebnych im składników na czas ze względu na pogodę. Wówczas znaczenia nabiera forma nawozu, jego jakość – powinny one móc szybko się rozkładać i uwalniać zawarte w nich składniki. Powtarzając prawdę o niemożności zastąpienia nawożenia doglebowego wyłącznie pozakorzeniowym W. Wojcieszek zwracał też uwagę na nieracjonalność machinalnego, nieprzemyślanego dodawania nawozów dolistnych do cieczy opryskowych. Drzewa powinny otrzymać to, czego potrzebują, nie zaś czegoś, co akurat było pod ręką czy zostało z ubiegłego sezonu i jest okazja, by to „coś” nanieść na liście. Takie nawożenie „przy okazji” ma jeszcze jeden feler – kiedy nie ma potrzeby chronienia drzew, spada częstotliwość zabiegów a z nią maleją możliwości dokarmienia drzew – cierpi na tym zwłaszcza poziom wapnia w owocach skutkując potem wzrostem poziomu schorzeń przechowalniczych. Nawożenie dolistne powinno być traktowane jako autonomiczny program zabiegów –oczywiście dobrze jest, jeśli choćby w części da się go włączyć w program ochrony drzew. 
Łącznie w obu miejscowościach – Łącku i Łososinie Dolnej wzięło udział około 150 sądeckich sadowników.

Wojciech Wojcieszek namawiał do racjonalności w użyciu nawozów – zarówno posypowych jak i dolistnych

tekst, fot: pg 

Related Posts

None found

Poprzedni artykułANR: mniej bezprawnie użytkowanych gruntów
Następny artykułJubileusz konkursu Rolnik – Farmer Roku

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.