W DBAŁOŚCI O STRATEGICZNE RYNKI

    W Europie Środkowowschodniej Polska jest liderem w produkcji szkółkarskiej roślin ozdobnych. Pokaźne ich ilości udaje się przy tym eksportować, w dużej mierze na Wschód. O rynki naszych sąsiadów zabiegają jednak i inni europejscy potentaci, a jednocześnie możliwości eksportowe Polski nie są w pełni wykorzystane. Rozumiejąc tę sytuację Związek Szkółkarzy Polskich wraz z Agencją Promocji Zieleni w coraz większym stopniu dba o popularyzację na strategicznych rynkach roślin pochodzących od członków tej organizacji. Jednym z wyrazów takich działań było zaproszenie do naszego kraju dziennikarzy reprezentujących prasę branżową z Rosji, Ukrainy oraz Czech (fot. 1) i pokazanie im kilku szkółek regionu południowego. W ciągu trzech majowych dni goście otrzymali dużą dawkę dowodów na to, że "Polak potrafi" i wyjechali z pozytywnym obrazem szkółkarskiej Polski.


    Fot. 1. Dziennikarze z Rosji, Ukrainy i Czech podczas wycieczki po szkółkach regionu południowego (tu: w gospodarstwie Kapias) oraz gospodarze: Kasia i Bronisław Kapias
    (w pierwszym rzędzie), Wojciech Kapias (w 2. rzędzie trzeci
    z prawej) i Bogdan Hajdrowski (w 2. rzędzie w środku)


    Szkółki i nie tylko



    Program rozpoczętej w Krakowie wizyty dziennikarzy z czasopism „Zahradnictv” (Czechy), „Cwietniki”, „Łandszaftnyj Dizajn”, „Stilnyj Sad”, Nowyj Sadowod i Fiermier” (Rosja), „Kwity Ukrainy” i „Ogorodnik” (Ukraina) obejmował zwiedzanie dwóch krakows­kich gospodarstw oraz czterech z rejonu Bielska-Białej. Dwa pierwsze — Ewy i Tadeusza Kusibabów, a także Marka Gurgula — dały gościom pojęcie o niestandardowych szkółkach: jednej, która specjalizuje się w produkcji in vitro, i drugiej, działającej intensywnie w sferze urządzania terenów zieleni. Gospodarstwa z Bielsko-Bialskiego dostarczyły natomiast gościom przykładów na kreowanie przez samych szkółkarzy popytu detalicznego na drzewa, krzewy i byliny. Przy szkółkach „Kapias” oraz Macieja Milczyńskiego, Eugeniusza Pudełka i Antoniego Pudełki — które znalazły się w programie wycieczki— funkcjonują bowiem zarówno punkty sprzedaży detalicznej własnych produktów, jak i ogrody pokazowe. Właśnie te ostatnie okazały się najatrakcyjniejsze dla ww. dziennikarzy. Nic dziwnego, wspomniane czasopis-
    ma są w większości przeznaczone dla tzw. amatorów albo dla osób urządzających ogrody (w Rosji i na Ukrainie nie ma zresztą prasy fachowej wyłącznie dla profesjonalnych ogrodników).


    Goście mogli zarazem prześledzić wszystkie etapy produkcji szkółkarskiej (od rozmnażania różnymi metodami — kultur tkankowych, za pomocą sadzonek, przez szczepienie), a także przekonać się, że sprowadzane do ich krajów z Polski drzewa i krzewy są produkowane u nas, a nie „przerzucane” z Zachodu na Wschód (takie nieprawdziwe stwierdzenia bywają rozpowszechniane w Rosji, o czym wspominałam we wstępie do poprzedniego numeru „Szkółkarstwa”).


    W gospodarstwie „Kapias” w Goczałkowicach zaprezentowano m.in. nowe mateczniki. Te ostatnie też unaoczniły, że cykl produkcji krzewów i drzew pochodzących z tej szkółki rozpoczyna się na miejscu, a nie np. w Holandii czy w Niemczech. „Młodzież”, którą współwłaściciele szkółki Bronisław i Wojciech Kapias produkują na własny użytek, można było oglądać w tunelach (ukorzenianie), a także na zewnątrz, w multiplatach, przeznaczoną do przesadzenia do doniczek P9. Ważnym działem w tym gospodarstwie są rośliny szczepione
    (do 50 tys. rocznie) — iglaste i liś­ciaste, wśród których dominują buki. Obejrzenie ich na etapie produkcji — w tunelu — było również dobrą lekcją poglądową dla osób mających na co dzień do czynienia tylko z materiałem gotowym do sadzenia w ogrodzie. Obrazu dopełniły duże drzewa (w pojemnikach), których nie brakuje na goczałkowickich kwaterach. Ogrody pokazowe firmy Kapias są natomiast bogatą, starannie oznaczoną kolekcją drzew, krzewów i bylin, zamkniętą na stosunkowo niewielkiej powierzchni, a przez to interesującą zarówno dla hobbystów, jak i dla koneserów niepospolitych odmian. To także miejsce, w którym właściciele urządzają Dni Otwarte, zwabiające duże grupy miłośników roślin. Podczas zwiedzania szkółki przez zagranicznych dziennikarzy, czyli 20 maja, trwały właśnie wiosenne „Dni Otwarte Ogrodu” (odbyły się 14.–22.05.2005 r.). W związku z tym na kolekcji było tłoczno. Między innymi pojawiła się duża grupa gości z Czech (fot. 2), skąd pochodzi tradycyjna już klientela detalicznych punktów sprzedaży w Bielsko-Bialskiem. Z myślą o przyszłych kupujących właściciele urządzili przy okazji majowych Dni Otwartych konkurs dla dzieci, które prawidłowo odpowiadając na pytania zawarte w ankiecie na temat roślin i zwiedzanego ogrodu mogły zdobyć odznakę „Przyjaciel Zielonego”, a także wygrać nagrodę — roślinę w pojemniku (fot. 3). Dla najmłodszych przygotowano też firmowe (z logo gospodarstwa „Kapias”) książeczki pt. „W ogrodzie” z rysunkami do kolorowania, rzecz jasna o tematyce roślinnej. Tego typu promocja zainteresowała dziennikarzy, podobnie jak działalność córki Bronisława Kapiasa Kasi, która zajmuje się projektowaniem terenów zieleni, z wykorzystaniem programów komputerowych (fot. 4).



    Fot. 2. W ogrodzie pp. Kapiasów trwały Dni Otwarte i pojawili się m.in. goście z Czech



    Fot. 3. Gospodarze przygotowali też niespodzianki dla najmłodszych



    Fot. 4. Kasia Kapias pokazuje własne projekty ogrodów zagranicznym dziennikarzom (Tamarze Dontsowej z Ukrainy i Miroslavowi Serakowi z Czech)


    W szkółce Eugeniusza Pudełka w Pisarzowicach również trwały Dni Otwarte — tradycyjne tam „Święto Kwitnącej Azalii” (13–22.05.2005 r.).
    Przyciąga ono rzesze klientów, w tym wielu Czechów. Ci ostatni są zresztą bywalcami prężnie działającego centrum roślinnego przy tej szkółce (fot. 5), któremu towarzyszy kawiarnia otoczona ogrodem pokazowym. Imponująco przedstawiała się też kolekcja odmian krzewów z rodzaju Rhododendron (mająca status narodowej — fot. 6), którą właściciel powiększył w tym roku tak, że w sumie zajmuje 35 arów i obejmuje ok. 400 taksonów. W malowniczo położonej szkółce najważniejsze są jednak kwatery produkcyjne, w tym te z różanecznikami, które rozmnaża się tu z sadzonek. Ukorzenione w multiplatach (fot. 7) sadzone są następnie na zagony gruntowe, gdzie pozostają rok. Po tym czasie wykopuje się rośliny i przesadza do 4-litrowych pojemników. Eugeniusz Pudełek produkuje także „młodzież” krzewów iglastych — ukorzenione sadzonki z „gołym” korzeniem (w zależności od zamówień, 0,8–1 mln rocznie). Produkuje ją w tunelach na zagonach gruntowych. Krzewy iglaste w pojemnikach 3-litrowych uprawiane są na kwaterze przygotowanej do wprowadzenia obiegu zamkniętego pożywki (nawozi się rośliny wraz z nawadnianiem). Ten przejaw nowoczesności zwrócił uwagę zwiedzających szkółkę dziennikarzy, podobnie jak ciekawe odmiany krzewów tam uprawiane, m.in. świerk biały (Picea glauca) 'Daisy’s White (fot. 8).



    Fot. 5. W centrum roślinnym przy szkółce Eugeniusza Pudełka też było wielu klientów



    Fot. 6. Fragment kolekcji odmian różaneczników i azalii



    Fot. 7. Właściciel prezentuje ukorzenioną sadzonkę różanecznika — rośliny w takim stadium sadzone są na zagony gruntowe



    Fot. 8. Picea glauca 'Daisy’s White’


    Antoni Pudełko, również z Pisarzowic, wraz z synem Sebastianem (fot. 9) przedstawił tradycje swojej szkółki, sięgające 1961 roku, i zaprezentował jej kolejne działy. Właśnie w tym gospodarstwie najłatwiej było znaleźć uzasadnienie dla określenia „polski Ammerland”, które niekiedy odnosi się do szkółek z rejonu bielsko-bialskiego. Właściciele pokazali bowiem m.in. uprawy krzewów w gruncie (typowe dla niemieckiego Ammerlandu), zajmujące 2,5 ha z 5,5 hektarów ogólnej powierzchni produkcyjnej. W maju wyróżniały się jednak różaneczniki i azalie (w pojemnikach), których łącznie A. Pudełko ma w swojej ofercie ponad 60 odmian. Jako członek Grupy Polskie Azalie (do której należy też Eugeniusz Pudełek i 4 innych szkółkarzy z ZSzP) poszerza zresztą ich asortyment. W maju można było oglądać zagony z kwitnącymi różanecznikami (fot. 10), które na zimę okrywa się tunelami, a także namioty
    z azaliami osłonięte białą folią grubości 0,18 mm (odbijającą promienie słoneczne i zabezpieczającą przed nadmiernymi wahaniami temperatury). Obroty uzyskiwane w funkcjonującym przy szkółce punkcie sprzedaży detalicznej zachęciły właścicieli do rozwinięcia tej formy handlu, przenoszenia go w br. do nowego większego, specjalnie w tym celu przygotowanego miejsca, naprzeciwko dotychczasowego punktu, i otoczenia go ogrodami pokazowymi (fot. 11). Jak mówi A. Pudełko, takie ogrody to najlepszy sposób na ożywienie sprzedaży. Pocztą pantoflową roznosi się bowiem po okolicy wiadomość, że jest coś ciekawego do obejrzenia, a miejsce zyskuje własną charakterystykę: „Ogród w japońskim stylu, z czerwonym mostkiem”.



    Fot. 9. Antoni Pudełko z synem Sebastianem




    Fot. 10. Różaneczniki w szkółce Antoniego Pudełko




    Fot. 11. Fragment ogrodu pokazowego i nowego punktu sprzedaży detalicznej przy tej szkółce



    W przypadku Hanny i Macieja Milczyńskich szkółka w Dankowicach (domena pana Macieja i jego syna Mateusza) oraz centrum ogrodnicze (prowadzone przez p. Hannę) to dwa odrębne organizmy, położone w odległości 800 m od siebie. Różnica pomiędzy poprzednimi, wyżej wspomnianymi punktami sprzedaży detalicznej a tym jest następująca: tamte bazują na materiale szkółkarskim (własnej produkcji), natomiast sklep w Dankowicach proponuje szerszy asortyment towarów — doniczki, ozdoby do ogrodu, drobny sprzęt, itp. — nie tylko drzewa, krzewy i byliny. Właściciele szkółki mogli się pochwalić nowymi inwestycjami (m.in. hala, doniczkarka, aluminiowe wózki typu holenderskiego, służące do transportu roślin do supermarketów — fot. 12), w tym zrealizowanymi z udziałem unijnych funduszy strukturalnych. I tym razem większość dziennikarzy podziwiała przede wszystkim urok ogrodów pokazowych przy centrum ogrodniczym w Dankowicach (czyt. też „Szkółkarstwo” 5/2004), przeglądając projekty H. Milczyńskiej, na których podstawie zostały zrealizowane, a także zapoznając się z polskimi publikacjami prasowymi traktującymi o tych ogrodach (fot. 13). Nietrudno prognozować, że pojawią się następne artykuły na ten temat — tym razem zagraniczne.



    Fot. 12. Wózki holenderskie w nowej hali szkółki M. Milczyńskiego




    Fot. 13. W ogrodach H. M. Milczyńskich w Dankowicach (drugi z prawej syn właścicieli Mateusz)




    Podsumowania, efekty, konkluzje



    Zaproszenie dziennikarzy z sąsiednich krajów okazało się właściwym przedsięwzięciem. Po pierwsze, pozwoliło przekonać tych żurnalistów, którzy nie odwiedzali wcześniej polskich szkółek, że nasza produkcja drzew oraz krzewów ozdobnych jest pokaźna i dobrej jakości. Tym, którzy już w Polsce wcześniej byli, ale zwiedzali inne szkółkarskie regiony — centrum kraju, okolice Puław czy Wielkopolskę — tegoroczna majowa wizyta unaoczniła, że szkółki na europejskim poziomie nie stanowią u nas wyjątku, lecz są codziennoś­cią. Podczas spotkania w Krakowie szef regionu południowego Związku Szkółkarzy Polskich Bogdan Hajdrowski scharakteryzował szkółki tego regionu jako niezbyt duże, w porównaniu z funkcjonującymi w innych częściach kraju, ale o zróżnicowanym, szerokim asortymencie roślin. Marek Majewski, reprezentujący zarząd ZSzP podkreślił bogate, ponad 200-letnie tradycje, jakie ma szkółkarstwo polskie. Ponadto powiedział, iż jeden z celów ZSzP to popularyzacja wiedzy o roślinach, co realizowane jest m.in. poprzez wydawanie „Katalogu Roślin”, także w wersji rosyjskojęzycznej.


    Dziennikarki z Moskwy potwierdziły popularność tego wydawnictwa wśród osób urządzających ogrody w Rosji i zapewniały, że istnieje duże zapotrzebowanie na wszelkie inne wiadomości na temat doboru, płynące z Polski. Uznały, że — na przykład — rosyjskie kursy dla architektów kraj­obrazu i wykonawców terenów zieleni mogłyby stać się dobrym forum dla polskich specjalistów. Z kolei Tamara Dontsowa z redakcji miesięcznika „Kwity Ukrainy” unaoczniała głód wiedzy swoich rodaków dotyczący polskich szkółek i produkowanych tam roślin, uzasadniała przy tym potrzebę stworzenia na Ukrainie centrum informacji na ten temat. Na razie nasi sąsiedzi ze Wschodu mogą je zdobywać przyjeżdżając do Polski (choćby na wystawę „Zieleń to Życie”, którą reklamowała prezes Agencji Promocji Zieleni Agnieszka Żukowska), odwiedzając polskie stoiska na targach w Moskwie czy Kijowie bądź uczestnicząc w organizowanych przez Polaków konferencjach (czyt. „Szkółkarstwo” 3/2005).


    W podsumowaniu majowej wizyty w Polsce zagraniczni goście wypowiadali się o swoich wrażeniach w samych superlatywach. Podkreślali dużą wartość poznawczą zdobytych informacji i dokumentacji fotograficznej (po kilka tysięcy zrobionych zdjęć) oraz nieprzeciętną gościnność Polaków. Dodawali, iż wszystkie zwiedzane szkółki były interesujące, a ogrody pokazowe urządzone w różnorodny, oryginalny sposób. Olga Nikitina z redakcji „Cwietników”, która prowadzi także kursy dotyczące urządzania terenów zieleni, przekonywała, iż obejrzane punkty sprzedaży przy szkółkach i ogrody pokazowe to świetny wzór dla sprzedawców (uczący, jak pobudzać handel) oraz dla wykonawców terenów zieleni. Zapewniła, iż zdjęcia, które zrobiła podczas wycieczki do Polski, wykorzysta nie tylko w publikacjach, ale także podczas wspomnianych kursów. Tamara Dontsowa stwierdziła, iż cenny jest fakt, że jej rodacy Ukraińcy mogą się uczyć szkółkarstwa od najlepszych, czyli od Polaków, i korzystając z przykładów oraz praktyki sąsiadów „zza miedzy” nie muszą wyważać otwartych drzwi. Marina Łacis z mos­kiewskiej redakcji „Łandszaftnogo Dizajna” powiedziała z kolei, iż przykład polskich szkółkarzy może być zachęcający dla Rosjan, gdyż pokazuje, że „Wam się udało”.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułPOWODY ZAMIERANIA ROŚLIN PRZY AUTOSTRADACH
    Następny artykułŁĄCKIE JABŁKA PRODUKTEM REGIONALNYM?

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.