Polskie jabłka dotarły do Singapuru i Indii zepsute

Partie polskich jabłek wyeksportowanych do Singapuru oraz Indii dotarły na miejsce zepsute - poinformował w czwartek wiceminister rolnictwa Tadeusz Nalewajk. "Na rynkach liderów trzeba mieć światową jakość" - podkreślił wicepremier Janusz Piechociński.
 
Wiceszef resortu rolnictwa o problemach z polskimi jabłkami mówił na XII Kongresie Eksporterów Polskich. W rozmowie z PAP powiedział, że jabłka, które dotarły do Singapuru 17 listopada, nie spełniają wymagań odbiorcy. Wyjaśnił, że prawdopodobnie zostały źle zabezpieczone na czas transportu morskiego i na miejsce dotarły zepsute.
 
Nalewajk przyznał, że to nie jedyny tego typu przypadek. – Byłem w Indiach u największego hurtownika, gdzie też poszły nasze jabłka i jak te jabłka doszły, to się okazało, że nie nadawały się do niczego – powiedział na kongresie eksporterów.
 
Nalewajk mówił o porozumieniu z Japonią, które Polska zawarła kilka tygodni temu, w sprawie wymagań i certyfikatów niezbędnych dla eksportu polskiej wołowiny. Powiedział, że duża partia wołowiny, która ostatnio trafiła do Japonii, nie miała wymaganych dokumentów, które eksporter powinien uzyskać jeszcze w Polsce. Dlatego zdaniem wiceministra polska wołowina w Japonii może zostać „zablokowana”.
 
W rozmowie z PAP Nalewajk zapewnił, że wymagania wynikające z ustaleń z Japończykami dotyczące eksportu zostały przedstawione polskim producentom. – Mięso powinno mieć notyfikację naszego lekarza powiatowego weterynarii, a firma – nie powiem jaka – wywiozła po prostu ileś tam kontenerów, które zostały przez stronę japońską zablokowane i stoją – powiedział Nalewajk. Dodał, że lekarz powiatowy, który powinien takie dokumenty wystawić, został w czwartek zawieszony.
 
– Sami robimy sobie kuku, efekt (z wołowiną – PAP) jest na minus. Jabłka też nie były odpowiedniej jakości, pewnie były podgnite, to jest kwestia transportu, kontenerów, właściwego chłodzenia – powiedział Nalewajk. – Są określone warunki, które eksporter musi zachować, bo każdy kraj ma swoje wymagania – dodał.
 
W środę do Singapuru wyruszył drogą morską drugi transport polskich jabłek – o czym informował dziennikarzy wicepremier, szef resortu gospodarki Janusz Piechociński. Nalewajk na pytanie czy ten drugi transport jabłek wysłany do Singapuru został już właściwie zabezpieczony, odpowiedział: „Nie wiem, nie można sprawdzić kontenera w drodze”.
 
– Otworzyliśmy ten bardzo bogaty, pięciomilionowy rynek zbytu, mamy więc pierwsze doświadczenia, ale są one dobre i złe. Przy pierwszej próbce naszego towaru okazało się, że nie rozumiemy, że na rynkach liderów trzeba mieć światową jakość. Zupełnie inną niż na rynku rosyjskim i wyższą nawet od tej na rynku niemieckim – powiedział Piechociński.
 
– Wchodzenie na rynki kosztuje pieniądze i czas. Jeśli w pierwszych próbkach nie ma powszechnej mobilizacji co do dopełnienia jakości i estetyki, to nawet jak dopłynie w tym kontenerze jabłko sprawdzone, to zmierzy się z najlepszym jabłkiem chińskim, australijskim czy argentyńskim – podkreślił.
 
Zdaniem Tadeusza Nalewajka jeden eksporter niespełniający wymagań dostaw do innego państwa psuje interes Polski. – Ja producenta nie ukarzę, może nas natomiast ukarać rząd japoński i zakazać nam transportu wołowiny – przyznał w rozmowie z PAP. Problem widzi także Piechociński, który zaapelował „do grup producenckich, eksporterów, dostawców: „Trzymajmy formę”.
 
17 listopada, gdy polskie jabłka dotarły do Singapuru, ambasador RP w Singapurze Zenon Kosiniak-Kamysz podkreślał, że „to niewątpliwy sukces”. Singapur importuje ponad 90 proc. żywności i zainteresowany jest dywersyfikacją źródeł dostaw, a polskie jabłka mogą konkurować na lokalnym rynku i ceną, i jakością” – zaznaczył.
 
MSZ informował, że zainicjowanie eksportu jabłek do Singapuru jest efektem poszukiwania nowych rynków zbytu przez polskich producentów i eksporterów po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na import polskiej żywności.
 
Źródło: 

Related Posts

None found

Poprzedni artykułPolska przegrała przed Trybunałem UE ws. zanieczyszczeń wód azotanami
Następny artykułInterpoma 2014

2 KOMENTARZE

  1. Zaplacili za towar grosze, przyoszczedzili na wszytkim i mamy efekt. Teraz nam minister powie ze sami zawalilismy a on takie cudowne rynki zalatwil. Moze to prowokacja ?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.