Białoruś pomaga przełamać rosyjskie embargo

Andrzej Poczobut w korespondencji dla "Gazety Wyborczej" potwierdza doniesienia innych mediów (tradycyjnych oraz portali internetowych) o omijaniu rosyjskiego embargo na owoce i warzywa z wykorzystaniem Białorusi czy innych państw.
 
Białoruski import towarów objętych przez Rosję antyzachodnimi sankcjami znacząco w ostatnim miesiącu wzrósł. 21 lipca Rosja wprowadziła embargo na mołdawskie owoce. Jednak szybko się okazało, że sankcje nie wyrządzają prognozowanych strat mołdawskim producentom.- Nasi producenci znajdują nieformalne rozwiązania – powiedział w wywiadzie dla mołdawskiej telewizji premier Iurie Leanca. Mołdawski urząd celny i ministerstwo rolnictwa nie ujawniają statystyk dotyczących eksportu owoców i warzyw. Jednak od 2005 roku monitoring sytuacji na granicach prowadzi tu Misja Unii Europejskiej ds. przygranicznej pomocy Mołdawii i Ukrainie. Ta unijna instytucja w sierpniu odnotowała w porównaniu z poprzednim miesiącem 26-krotny wzrost ilości mołdawskich jabłek i sześciokrotny wzrost ilości śliwek eksportowanych na Białoruś. Nie są to pełne dane, gdyż misja obserwuje tylko wybrane przejścia graniczne, jednak trend wydaje się oczywisty.
 
Mołdawski portal Newsmaker twierdzi, że w Białorusi podmieniane są certyfikaty produkcji i dalej mołdawskie owoce, już jako białoruskie, trafiają na rynek rosyjski. W podobny sposób towary objęte rosyjskimi sankcjami przerzucane są też przez Kazachstan. 
 
Białoruski ekonomista Leanid Zaika, szef Centrum Analitycznego „Strategia”, mówi jednak, że schemat handlu jest bardziej skomplikowany – nie jest to prosty reeksport.
 
– Problem reeksportu był przedmiotem rozmowy Putina i Łukaszenki. Rosjanie twierdzili, że przyłapali Białorusinów na reeksporcie polskich jabłek, Białorusini tłumaczyli, że jedynie skrzynka pochodziła z Polski, a jabłka były białoruskie. Po tej rozmowie Mińsk obiecał, że reeksportu nie będzie – mówi „Wyborczej” Zaika. Jego zdaniem Białoruś formalnie dotrzymuje tej obietnicy: wszystkie swoje jabłka czy inne grupy towarów sprzedaje do Rosji, a na wewnętrzny rynek wprowadza objęte sankcjami towary zachodnie. 
 
Jednak w Moskwie panuje inna opinia. – To nie są jacyś tam biznesmeni. Ten biznes prowadzą białoruskie władze. Mołdawskie jabłka są przepakowywane i już jako białoruskie trafiają na rosyjski rynek. Jest to robione w centrach logistycznych podlegających kancelarii prezydenta – powiedział „Wyborczej” rosyjski politolog Andriej Suzdalcew z moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii.
 
Ta kancelaria, nosząca nazwę Zarząd Spraw Prezydenta, to jest jeden z najbardziej tajemniczych i kontrowersyjnych urzędów na Białorusi. Powołano go po objęciu przez Aleksandra Łukaszenkę stanowiska prezydenta w 1994 roku i w ciągu 20 lat jego rządów wielokrotnie był w centrum skandali związanych z podejrzanymi transakcjami, w tym przemytem i korupcją. Dziś ten urząd ma restauracje, hotele, kołchozy, fabryki, parki narodowe. Panuje obiegowa opinia, że kontroluje najbardziej łakome gałęzi biznesu na Białorusi.
 
Za: wyborcza.pl
pg

Related Posts

None found

Poprzedni artykuł„Kto oszukuje rolników?” Minister krytykuje media
Następny artykułSadownicy: unijne rekompensaty są śmiesznie niskie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.